Hołownia odnosząc się w wywiadzie do tego, że jeśli ktoś mówi o nowej polityce i o nowej jakości, to nie robi takich transferów jak, on powiedział: "I jak rozumiem, ten osąd obowiązywał również wtedy, gdy PO wyciągała - czasem - po kilku naraz posłów z Nowoczesnej. Albo gdy wcześniej zbudowała się, zabierając ludzi z Unii Wolności? U nas - powtarzam - 80-90 proc. naszego ruchu stanowią ludzie, dla których jest on pierwszym adresem w polityce. A że potrzebujemy w nim też ludzi z doświadczeniem, takich którzy gdzieś już kiedyś byli?".

"Dostatecznie długo działam już w sferze publicznej, by wiedzieć, że nie jestem stuzłotówką, by się każdemu podobać. Jak nie mieliśmy koła (poselskiego), mówili: +A to taki klubik dyskusyjny, politykę robi się w Sejmie, was tam nie ma, więc to niepoważne+. Mamy koło: +A co to za nowy ruch, co jest w starym Sejmie, to niepoważne+. Ileż to ja już przerobiłem wywiadów czy dyskusji, w których ktoś strofuje mnie, że +co to za stara polityka - te transfery+" - dodaje Hołownia.

Pytany, czy widzi szansę współpracy z politykami drugiej strony, na przykład ze środowiskiem lidera Porozumienia Jarosława Gowina powiedział: "Gowina (Jarosław) Kaczyński tydzień po tygodniu będzie się starał obrać z posłów do kosteczki. W końcu się zemści za jego bunt w sprawie sądów, w sprawie wyborów prezydenckich i jesienne bunty z 2020 r. Nie wiem, czy w grę wejdzie prokuratura, (Zbigniew) Ziobro lubi pokazywać, że nie chodzi na pasku Kaczyńskiego, a z Gowinem ma specyficzne relacje jako szef drugiej PiS-owskiej przystawki (Solidarnej Polski). Gowin ani żaden z jego ludzi nie znajdzie się na następnych listach PiS-u. Nie wiem, na co dziś czeka, ale podpisuję się pod komunikatem, który ostatnio wprost wysłał mu (prezes PSL Władysław) Kosiniak-Kamysz: okno (transferowe) się zamyka, teraz wciąż jeszcze możesz być bohaterem, za chwilę twoja pozycja negocjacyjna zacznie słabnąć".

Dopytywany, czy za chwilę nie będzie już za późno na rząd techniczny, Hołownia ocenił, że "jeszcze nie". "Oczywiście musiałby to być taki rząd, który miałby zaszytą zawleczkę detonującą - za parę czy paręnaście miesięcy nowe wybory. Jego trwanie do końca tej kadencji w tych warunkach politycznych i społecznych byłoby politycznym samobójstwem. Ale jak długo to +jeszcze nie+ będzie trwało, nie wiem. Polska polityka to dziś równanie z setką zmiennych, mających inną wartość co tydzień (...)." - wskazał.

Reklama

Polityk odnosząc się do sondażu Ipsos dla OKO.press, który pokazuje, że jeżeli opozycja stworzy koalicję, a więc wspólną listę, to wygrywa i ma większość do przełamywania prezydenckiego weta oraz do tego, że PO zaprosiła innych do współpracy pod hasłem "276 posłów" powiedział: "Dziś powinniśmy koncentrować się nie na 276 hipotetycznych posłach, ale na pięciu konkretnych rzeczach, co do których już dziś moglibyśmy zacząć się dogadywać: mamy różne programy, ale to i to będziemy chcieli po zwycięstwie na pewno zrobić razem. Gdy dowiemy się, kiedy te wybory będą, trzeba będzie solidnie się przebadać, i wtedy będzie czas na decyzje taktyczne: idziemy razem, w dwóch czy trzech blokach albo jeszcze inaczej. Od razu ustalamy, co później: kto kandydatem na premiera, na prezydenta, pierwsze ustawy, wspólne kroki. Nie możemy przejść przez próg wyborczy, a później pogrążyć się w deliberacjach".

Polityk negatywnie ocenił także pomysł PO dot. likwidacji TVP Info. "Uważam, że media publiczne, docierające do wielu Polaków, do których nie docierają żadne inne, są potrzebne. Je trzeba naprawić, i to tak, żeby żadna następna partia rządząca nie musiała walczyć z pokusą ich sprostytuowania" - podkreślił.

Lider Polski 2050 zapytany, czy udało mu się zarejestrować partię, powiedział: "właśnie w tych dniach, po pół roku od wniosku, sąd zarejestrował nam działalność gospodarczą w naszej fundacji Polska od Nowa, a więc wreszcie będziemy mogli uruchomić sklep z gadżetami z kampanii prezydenckiej - torbami z billboardów itp.". "Wniosek o rejestrację partii wciąż jest rozpatrywany, liczymy, że w marcu się zarejestrujemy" - dodał.