Na ile ocenia pan szanse, że sejmowa komisja śledcza w sprawie podsłuchów zostanie ukonstytuowana?
Na razie mamy tylko deklaracje ze strony PO w sprawie podpisania naszego wniosku. Ostatnio słyszałem w wypowiedziach medialnych Tuska i Budki, że Kukiz przyszedł do nich z wnioskiem o poparcie, a PO go zmodyfikowała. To nie do końca tak było. W rzeczywistości Platforma złożyła wniosek przeciwko PiS o podsłuchiwanie za pomocą narzędzia techniki operacyjnej Pegasus. Powiedziałem, że nie poprę tego wniosku i składam swój, rozszerzony na lata 2007–2022, który zajmie się nie tylko Pegasusem, ale też problemem możliwości nadużywania przez służby podsłuchów wobec obywateli za rządów zarówno PO-PSL, jak i PiS. Powołałem się przy tym na sytuację z 2016 r., kiedy Kamiński z Błaszczakiem ogłosili, że mają dowody, że dziennikarze byli podsłuchiwani w czasach rządów PO-PSL i że zostaną wszczęte w tej sprawie postępowania. Wówczas Grzegorz Schetyna, ówczesny szef PO, sprzeciwił się, by sprawę badała prokuratura i złożył wniosek o powołanie komisji śledczej ds. podsłuchów, która objęłaby badaniem okres rządów i PO-PSL (2007–2015) i PiS w latach 2005–2007. Wniosek nie był procedowany, a prokuratura przeprowadziła sprawę tak, że do tej pory nic z tego nie wyniknęło. Wzorem pomysłu Schetyny zaproponowałem więc, by poszerzyć czasokres badania podsłuchów. Spotkało się to z aprobatą praktycznie wszystkich (oprócz Polska 2050) kół parlamentarnych i PSL, ale ci ostatni postawili warunek, że złożą podpisy pod wnioskiem, jeśli komisja rozpocznie badania od 2005 r. Zgodziłem się. Zmieniliśmy wniosek i na podstawie deklaracji można było przypuszczać, że uda się zebrać wystarczającą liczbę podpisów. Wtedy dopiero zadzwonił do nas Borys Budka z propozycją spotkania i zadeklarował podpisanie się pod wnioskiem pod warunkiem, że PiS nie będzie miał w komisji przewagi. Zgodziłem się, zaznaczając, że również KO takiej przewagi mieć nie może, że idealnym modelem jest identyczna liczba członków PiS i KO w komisji, a na jej czele powinien stanąć przewodniczący niezależny.
Czyli kto?
Na pytanie Budki, czy mógłbym tę funkcję objąć, odpowiedziałem, że owszem, choć niechętnie. Dyskutowaliśmy również kandydaturę Marka Biernackiego, ale ona niestety odpada, ponieważ Marek koordynował służby w czasach PO. Reasumując, Kukiz nie podpisuje się pod zmodyfikowanym wnioskiem KO, ale to KO zadeklarowała gotowość do podpisania się pod zmodyfikowanym wnioskiem Kukiza. To tak gwoli uściślenia, a co z tego wyjdzie? Zobaczymy, bo do czasu tej rozmowy podpisów od KO jeszcze nie ma. Ale nawet jeśli ich nie złożą, to i tak wygląda na to, że wspólnie z kołami i PSL 46 podpisów zostanie zebranych i wniosek będzie mógł zostać złożony.
Reklama
To drugorzędne, kto złoży…
Jak się ma 100 posłów, zaprzyjaźnione media, kasę z subwencji, to nawet pięciorzędne. Ale dla mnie, z dwoma posłami, ma. Dla mnie, który nie dostaję pieniędzy z subwencji, dopłacam do polityki ze swoich własnych, nie mam i nie chcę od partii rządzącej ministerstw, spółek, synekur, słowem niczego, i przez cały okres swojej działalności muszę walczyć z manipulacjami i hejtem rozpętywanym przez bandytów z „wolnych” czy „publicznych” (partyjnych) mediów, zwanych „dziennikarzami”, a te ich manipulacje ciemnota, której niestety w Polsce jest ogrom, łyka jak pelikany – ma to ogromne znaczenie. To mój wniosek i chociaż tego mi nie kradnijcie. Zrobię wszystko, by doszło do jego głosowania, a jeśli marszałek Witek będzie chciała ten wniosek zamrozić, to ja zamrożę moje głosowania wspólnie z PiS. Proste.
Chciałby pan, by wniosek był przegłosowany w tym tygodniu?
Nie zdążymy, ale na tym posiedzeniu powinniśmy go złożyć. Czekamy na podpisy PO.
Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak
Współpraca Anna Ochremiak