Należę do tych, którzy uważają, że wiara w Boga oraz w społeczną sprawiedliwość nie muszą się wykluczać. A nawet przeciwnie - uzupełniają się doskonale. Z zaciekawieniem chwyciłem więc książeczkę sprzed ponad 100 lat wznowioną teraz i wydaną w formie broszury przez konserwatywne krakowskie wydawnictwo. „Błędy socjalizmu” to dawny list pasterski napisany przez dziś już raczej zapomnianego arcybiskupa lwowskiego. Bilczewski był w swoich czasach wielką figurą polskiego Kościoła. Urodzony w 1860 r., bynajmniej nie żaden arystokrata ani nawet mieszczanin, tylko z dziada pradziada syn polskiego ludu (nazwisko rodowe to Biba), dzięki wybitnym zdolnościom i charyzmie doszedł do najwyższych funkcji kościelnych. Papież Pius XI nazwał go jednym z największych biskupów swoich czasów na świecie. W 2005 r. ogłoszono go świętym.
Kościół dość szybko zorientował się, że ma w naukach Karola Marksa poważnego konkurenta, który mówi ludziom biednym i wykluczonym, że organizacja religijna ich porzuciła. Nie interesuje się poprawą ich ziemskiego losu, każąc im czekać na nagrodę w niebie. Efektem tych zmagań była w XX w. wielka kontrofensywa w postaci społecznej nauki Kościoła zapoczątkowana przez papieża Leona XIII. W tę tradycję wpisuje się Bilczewski.