Do senatora Kazimierza Ujazdowskiego z Koalicji Polskiej (Centrum dla Polski), prawnika, polityka i historyka idei, wysłałem taki oto list: „Panie senatorze, pokutuje, zwłaszcza na prawicy, mniemanie, że ze swojej natury Polak i przed szkodą, i po szkodzie głupi - kiedy łapiemy za szable, to albo niepotrzebnie, albo ze złym skutkiem, na matactwach chytrych przywódców wielkich mocarstw całkiem się nie znamy, gonimy za uznaniem dla naszego bohaterstwa, lecz po wszystkim to my mamy spalone miasta, a oni wypchane portfele. Czy i tym razem, kiedy sercem i czynem popieramy Ukrainę, na koniec zobaczymy, że znowu ktoś nas wykołował, wykorzystał i zostawił? Czy z naszych wzruszających nieraz emocji solidarności dla walczących o wolność nie pozostanie smutne przekonanie, że trzeba było grać inaczej: z wyrachowaniem, z kalkulatorem zamiast serca? Może Pan, zaczytany w Adolfie Bocheńskim i innych klasykach polskiej myśli politycznej, ma jakąś receptę? Sprawa nie jest błaha - niemała część prawicy staje w opozycji do rządu PiS, domagając się, by był trzeźwy i pragmatyczny, a nie patriotyczny i naiwny”. I zaczęliśmy rozmawiać.

Nie zaszkodzi relacjom Warszawy z Kijowem komunikacyjne zamieszanie w sprawie ukraińskiego pocisku, który spadł na Przewodów?

W walce obronnej zdarzają się błędy. Gdybyśmy to my prowadzili wojnę przeciwko agresorowi, też mogłaby się nam zdarzyć pomyłka. Takie są realia wojny.

A wypowiedzi prezydenta Ukrainy i jego MSZ nie były jednak wówczas trochę dziwne?

Reklama
Tak, widzieliśmy zamieszanie po stronie ukraińskiej. I dobrze, że prezydent Zełenski w porę się zreflektował.

Kiedy w XXI w. Rosja wywołuje wojnę, a Polska jest w NATO, jaki sens może mieć wyciąganie mamutów z szaf? Adolf Bocheński popełnił głęboką analizę „Między Niemcami a Rosją”, lecz jak książka napisana w czasach Hitlera i Stalina ma nam wskazywać drogę dzisiaj? Modele federacyjne, gry na rozpad imperium, którego już nie ma… Tyle jest sensu w odwoływaniu się do Bocheńskiego co w cytowaniu Tukidydesa.

Bocheński jest potrzebny. Jego tezy są dzisiaj aktualniejsze niż inne części składowe polskiej myśli politycznej. Miał sentyment do Rzeczypospolitej wielu narodów, tej, która nie wymagała asymilacji narodowej, bo opierała się na narodzie politycznym. Nie był idealistą, lecz realistą. Przezwyciężał nostalgię, kiedy mówił o państwie ukraińskim, w którego powstanie wierzył - i przewidział, że się utrzyma. Kreślił przy tym brzegowe warunki polskiego działania w tej sprawie.

Cały wywiad przeczytasz w weekendowym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej lub na eGDP.