Wydawanie prac z pogranicza politologii i publicystyki dekadę po ich napisaniu niesie za sobą oczywiście ryzyko. Gdyż wiele nazwisk, zdarzeń i zjawisk, które tworzyły ówczesne „tu i teraz” dziś ma już charakter w dużej mierze historyczny. Chavez nie żyje. Shinawatra od lat przebywa na przymusowej emigracji. Mugabe? Karzaj? Zuma? Czy ktoś o nich jeszcze pamięta? Amerykańska wojna z terroryzmem wydaje się mglistym wspomnieniem z czasów, zanim Zachód zaczął mieć prawdziwe problemy do rozwiązania. Tymczasem w książce Kurlantzicka wszystkie te zdarzenia i postaci odgrywają rolę pierwszoplanową. Trudno, by było inaczej - „Demokracja liberalna w odwrocie” ukazała się w 2013 r. Ale można zrobić sztuczkę. Można potraktować te wszystkie nazwiska jak rzeczy drugorzędne. A skupić się na opisywanym procesie. Wtedy książka amerykańskiego dziennikarza oczaruje nas świeżością. Może nawet niejednemu czytelnikowi pozwoli połączyć kropki, których wcześniej za nic w świecie połączyć nie mógł.
Bo ta książka ma w sobie siłę oraz ponadczasową aktualność. Polega ona na trafnym opisie problemu z demokracją, jaki charakteryzuje nasze czasy.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP

ikona lupy />
Joshua Kurlantzick, „Demokracja liberalna w odwrocie”, tłum. Tomasz Zmyśliński. Wydawnictwo Nowej Konfederacji, Warszawa 2022 / nieznane