Mając do wyboru dwie drogi – trzymanie ustawy o komisji jako formy legislacyjnego straszaka na opozycję lub zrobienie kroku dalej i utworzenie komisji – PiS wybrał tę drugą. Tym samym kontrowersyjna regulacja trafiła na biurko prezydenta.

Senator Krzysztof Kwiatkowski uważa, że prezydent powinien ustawę zawetować z uwagi na jej niekonstytucyjność. Podobnie wypowiada się Marcin Kierwiński z PO. – Gdyby prezydent Duda chciał kierować się konstytucją, może podjąć tylko jedną rozsądną i praworządną decyzję, czyli wyrzucić ją do kosza. Po podpisaniu takiej stalinowskiej ustawy prezydent nie powinien się spodziewać, że ktokolwiek na świecie będzie o nim myślał jako o człowieku szanującym demokrację. Od niego zależy, czy będzie chciał się kierować konstytucją, czy interesem własnego obozu politycznego – mówi Kierwiński, choć PO nie robi sobie wielkich nadziei. I faktycznie, jeszcze w zeszłym tygodniu słyszeliśmy z pałacu, że prezydent raczej nie będzie blokował tego pomysłu, choć oczywiście trudno ostatecznie przesądzać. – Prezydent nie ma wątpliwości, że takie ciało jest potrzebne, wątpliwości, jakie się pojawiają, są głównie proceduralne – słyszymy od naszego rozmówcy. Chodzi np. o wyznaczenie z góry terminu na przedstawienie raportu przez komisję 17 września. Pałac powołuje się przy okazji na istnienie podobnych ciał w innych krajach, np. we Francji, w której działa komisja śledcza.

Sugestie, że ustawa wejdzie w życie, pojawiają się też w kręgach rządowych. – Część elementów ustawy o komisji pochodzi od ludzi prezydenta. Z tego, co wiemy, Andrzej Duda podpisze ją – przekonuje osoba z otoczenia premiera Morawieckiego. Oczywiście nie ma pewności, czy pod wpływem oburzenia po przyjęciu ustawy przez Sejm prezydent nie wybierze innego rozwiązania, np. wysłania regulacji do trybunału. Polityk opozycji, z którym rozmawialiśmy, uważa, że jeśli tak, to nastąpi to dopiero po jej podpisaniu. Tak Andrzej Duda zrobił z kontrowersyjną ustawą o IPN w 2018 r.

W tej chwili wydaje się, że szanse ustawy na wejście w życie są duże. PiS dąży do tego, licząc, że otworzy w ten sposób jeszcze jedną kampanijną arenę, która posłuży do rozliczania opozycji, a zwłaszcza Donalda Tuska. I specjalnie się z tym nie kryje. – Możemy im wyciągać te rzeczy, polityka może być perfidna – słyszymy w PiS, a partia Kaczyńskiego już szykuje plany prac komisji. – Donald Tusk będzie wezwany ok. 15 września i będzie m.in. pytany, o czym rozmawiał na molo z Putinem – dodaje nasz rozmówca. Jeśli tak, to oznaczałoby to wezwanie go na dwa dni przed terminem przygotowania pierwszego raportu przez komisję. PiS liczy, że gdy zacznie działać komisja, media, chcąc nie chcąc, będą musiały przy relacjonowaniu jej prac powtarzać przekaz „Wiadomości” TVP.

Reklama