NIK opublikował we wtorek 14 listopada raport, który odnosi się do sytuacji z lata 2022 r. Wówczas w Odrze i jej dopływach zaczęły pojawiać się duże ilości martwych ryb. Autorzy raportu krytukują w nim szereg instytucji publicznych za opieszałość w obliczu katastrofy ekologicznej. Wskazują przyczyny tej sytuacji i rekomendują zmiany.

Jak przekazali kontrolerzy NIK, przyczyną katastrofy ekologicznej z 2022 r. była toksyna wytwarzana przez glony Prymnesium parvum (tzw. złote algi). Ich rozwój był możliwy ze względu na działalność człowieka.

"Ich (złotych alg - PAP) naturalnym środowiskiem są wody słone i słonawe, a nie rzeki słodkowodne. Niestety, w wyniku działalności człowieka, Odra od wielu lat jest zanieczyszczana, w tym solami pochodzącymi z wód dołowych odprowadzanych przez zakłady górnicze. Wysokie zasolenie, jak też występujące w rzece i jej dopływach substancje odżywcze stworzyły dogodne warunki do rozwoju złotej algi" - przekazano w raporcie.

Jak wskazano w publikacji, "Odrę i jej dopływy dotknęła katastrofa ekologiczna na niespotykaną wcześniej w Polsce skalę".

Reklama

"Na odcinku kilkuset kilometrów masowo wymierały ryby i inne organizmy wodne, np. małże i ślimaki wodne. Według Komisji Europejskiej i Europejskiej Agencji Środowiska była to jedna z największych katastrof ekologicznych w najnowszej historii rzek europejskich. Jej skutki nie ograniczały się wyłącznie do środowiska. Dotknięta nimi została także gospodarka, a w szczególności branża turystyczna i gastronomiczna" - wskazano w raporcie.

Według autorów raportu łącznie wyłowionych zostało przynajmniej "350 t zatrutych ryb, w tym 250 t w Polsce". Pojawiają się jednak opinie, że straty mogły być nawet trzykrotnie wyższe. Pierwszym zarzutem sformułowanym przez NIK jest opieszałość państwowych instytucji, które w porę nie zareagowały na problem.

"Organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli pozostawały bierne w pierwszej fazie kryzysu. W konsekwencji nie uruchomiono struktur zarządzania kryzysowego i nie wdrożono skoordynowanych działań" - przekazano.

Pierwsze sygnały docierały do wojewodów opolskiego i dolnośląskiego już 14 lipca, 1 sierpnia poinformowano Ministerstwo Infrastruktury, a 4 sierpnia Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Zdaniem NIK żadna z tych instytucji nie zareagowała we właściwy sposób, mi.in. nie poinformowano Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

"Dopiero telefon od osoby fizycznej do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB) oraz doniesienia mediów uruchomiły 10 sierpnia 2022 r. pierwsze działania tej jednostki w związku z kryzysem na Odrze. Rozpoczęto wymianę niezbędnych informacji z innymi podmiotami funkcjonującymi w ramach systemu zarządzania kryzysowego oraz koordynację reakcji na powstałe zagrożenie" - przekazano w raporcie.

To sprawiło, że alarmy ostrzegawcze skierowane do mieszkańców pojawiły się z kilkunastodniowym opóźnieniem. Zespół ds. wyjaśnienia sytuacji na Odrze Minister Klimatu i Środowiska powołał 18 sierpnia 2022 r., natomiast pierwsze posiedzenie zespołu zarządzania kryzysowego w Wodach Polskich miało miejsce 20 sierpnia. NIK wskazała także, że o zagrożeniu nie poinformowano strony czeskiej i niemieckiej. W raporcie Najwyższej Izby Kontroli wskazano na brak odpowiednich procedur, co mogło przyczynić się do takiego rozwoju sytuacji.

"Krajowy Plan Zarządzania Kryzysowego, będący podstawowym dokumentem planistycznym określającym zasady działania uczestników procesu zarządzania kryzowego, nie identyfikuje zagrożenia skażenia wód powierzchniowych, w szczególności rzek i nie ustala w związku z tym procedur niezbędnych działań. Również obowiązujący w Ministerstwie Infrastruktury plan zarządzania kryzysowego nie uwzględniał takich zagrożeń" - wskazano w publikacji.

W raporcie zwrócono uwagę na fakt, że szereg działań "Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji jak i Minister Klimatu i Środowiska podjęli po 12 sierpnia 2022 r.".

"Działania te nie spowodowały jednak wyeliminowania zasadniczego czynnika warunkującego występowanie w Odrze złotej algi, czyli nadmiernego zasolenia tej rzeki. Nie doprowadziły bowiem do ograniczenia limitów ustalonych w pozwoleniach zintegrowanych i wodnoprawnych, jak też ilości odprowadzanych zanieczyszczeń powodujących zasolenie" - przekazano w raporcie.

Zdaniem przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli katastrofa ekologiczna z 2022 r. to efekt zaniedbań, które trwały latami. Jak wskazano we raporcie, "o bardzo wysokich ładunkach soli odprowadzanych do zlewni Odry i Wisły, które mają negatywny wpływ na wody powierzchniowe, Najwyższa Izba Kontroli informowała już w 1999 r.".

"Jednocześnie zmiany klimatyczne powodują, że wraz ze wzrostem temperatury zmniejsza się zasób wód powierzchniowych, czego konsekwencją jest koncentracja (zagęszczenie) zanieczyszczeń w rzekach. Tymczasem organy odpowiedzialne za gospodarowanie wodami nie dysponowały nawet kompletnymi danymi o podmiotach korzystających z wód i ściekach przez nie odprowadzanych, które mogłyby stanowić punkt wyjścia do planowania i skutecznej ochrony wód" - przekazano.

Przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli niepokoi też m.in. fakt, że przepisy dotyczące zrzutów ścieków zostały zliberalizowane. Eksperci NIK twierdzą przy tym, że jeśli nie zostaną wprowadzone systemowe zmiany, to podobne katastrofy mogą wydarzyć się ponownie. W raporcie znalazło się ostrzeżenie, że podobnego zdarzenia można spodziewać się na Wiśle.

W raporcie Najwyższej Izby Kontroli znalazły się zalecenia skierowane do Prezesa Rady Ministrów i Ministra Infrastruktury. Podkreślono m.in. konieczność rewizji obecnych rozwiązań dotyczących gospodarki wodnej i prowadzenie działań mających na celu ograniczenie zasolenia wód działalnością górniczą. Wskazano także na potrzebę sprawdzenia wpływu zrzutów ścieków na stan wód i wypracowania przepisów, które polepszą przepływ informacji pomiędzy poszczególnymi instytucjami.(PAP)

autor: Michał Torz