się wzmocnił, jego kurs utrzymuje się na poziomie zbliżonym do 3,9 zł za dolara.Jakie są przyczyny tego dobicia? Analitycy najczęściej wiążą je z zapowiedzianym napływem środków unijnych, które mają wspierać gospodarkę w wychodzeniu z pandemii. Inni oceniają, że jest to związane z tym, iż polska gospodarka lepiej sobie radzi w czasach zagrożenia koronawirusem.- Najważniejsza dla złotego jest bardziej optymistyczna atmosfera na rynkach światowych i związana z nią skłonność inwestorów do bardziej spekulacyjnego podejścia - mówi w rozmowie z MarketNews24 Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.Wzrosty cen na giełdach po szoku związanym z Covid-19 były stopniowe. Najpierw inwestorzy zainteresowali się aktywami najbardziej znanych spółek technologicznych, a następnie akcjami innych spółek amerykańskich. W następnym kroku akcjami azjatyckimi, w kolejnym europejskimi, a dopiero później polskimi. Złoty zaczął umacniać się dopiero na sam koniec.- Tak długo, jak na światowych rynkach będzie dominował zwiększony apetyt na ryzyko, przy którym inwestorzy będą czuli się bezkarni, na złotym nie powinno być kłopotów – komentuje ekspert CMC Markets.Jeżeli jesienią pandemia nie powróci z nasileniem, ten rok może okazać się całkiem dobry dla złotego. Wtedy polska waluta może zakończyć 2020 r. na plusie. Jednak w przypadku powrotu globalnej awersji do ryzyka nie należy oczekiwać, że złoty będzie nadal mocny.Bardzo podobnie wygląda sytuacja w Czechach czy na Węgrzech, bo inwestorzy patrzą przede wszystkim na ogólną sytuację na rynkach wschodzących, a nie na poszczególne kraje i ich waluty.Jest jednak jeden czynnik, który sprawia, że na tle korony czy forinta złoty może być dla inwestorów mniej atrakcyjny. To duży dystans między inflacją a poziomem stóp procentowych, które w Polsce zostały drastycznie obniżone.- Obawiam się, że inwestorzy sobie o tym przypomną. Jak tylko pojawi się poważniejsza korekta na światowych rynkach, wrócą wszystkie strachy wokół złotego – dodaje Łukasz Wardyn.