Wczorajszy dzień na parkietach amerykańskich przebiegał bardzo burzliwie, ostatecznie jednak główne indeksy zakończyły go w okolicach poziomów poprzedniego zamknięcia. Pomimo znacznych wzrostów w pierwszych godzinach sesji Dow Jones zakończył dzień niecałe 4 punkty wyżej, co oznaczało zwyżkę o zaledwie 0,06%. Podobnie zachowywał się S&P500, który na zamknięciu wzrósł o 0,2%, najlepszy z trójki okazał się za to Nasdaq notując 0,92% zwyżkę. Drugi dzień z rzędu najchętniej kupowano akcje sektora finansowego, do czego oprócz wtorkowego listu prezesa Citigroup do pracowników, mówiącego o „najlepszych od trzeciego kwartału 2007 wynikach banku”, przyczyniło się również wystąpienie Jamie Dimona, CEO JP Morgan.

W telewizyjnym wywiadzie Dimon wypowiedział się pozytywnie na temat kondycji finansowej kierowanego przez siebie banku, zaznaczył też że zarówno styczeń jak i luty obecnego roku przyniosły JP Morgan zysk. Informacją obciążającą główne indeksy giełdowe był za to odczyt PKB Japonii, które w czwartym kwartale 2008 roku skurczyło się o 3,2%, co oznacza najgłębszy spadek od kryzysu naftowego w 1974 roku. Inną przyczyną osłabiającą nieco apetyt inwestorów na bardziej ryzykowne aktywa była wypowiedź prezesa Banku Światowego, w której stwierdził on, iż globalna gospodarka zmierza ku najgorszej recesji od lat 30-tych ubiegłego wieku i prawdopodobnie skurczy się w 2009 roku o 1-2%. Mimo to wydaje się, że giełdy wyhamowały głównie z powodu realizacji zysków wypracowanych przez inwestorów. w poprzednich wzrostowych dniach.