W piątek w USA jedyną publikacją makro był marcowy bilans handlu zagranicznego. Okazało się, że deficyt był mniejszy od oczekiwań (58,2 mld USD – oczekiwano 61,3 mld USD). To najwyraźniej jest skutek osłabienia dolara, ale ten czynnik zniknie w miarę spadku kursu EUR/USD. Odnotować też jednak trzeba, że spadł zarówno eksport (o 1,7 proc.) jak i import (2,9 proc.) – ten ostatni o 6,1 mld USD (najwięcej w historii, a w ujęciu procentowym najwięcej od 2001 roku).

Dla rynku akcji piątkowa sesja była poważnym testem, bo olbrzymia strata, o której poinformowała AIG mogła zaszkodzić bykom. Po opublikowaniu raportu agencje Standard & Poor's i Fitch obniżyły ratingi spółce, ale jej szef stwierdził, że to AIG specjalnie nie zaszkodzi, ale podwyższy koszty działalności. Kurs akcji spadał o ponad 8 procent. Media spekulowały też, że Citigroup poinformuje o planach sprzedaży części swoich aktywów, które uzna za nie będące zasadniczą częścią biznesu grupy. Rzeczywiście na konferencji prasowej przed sesją szef banku potwierdził te pogłoski. Bank chce sprzedać aktywa o wartości aż 400 mld USD (20 procent aktywów całej grupy) w ciągu 3 lat. Analitycy zaczęli zastanawiać się, czy taka decyzja nie sygnalizuje ukrywanych do tej pory problemów banku. Optymiści mówili jednak o dobrym posunięciu, które pomoże grupie w wydobyciu się z kłopotów. Takie, zróżnicowane opinie doprowadziły do niewielkiego spadku cen akcji.

Sytuacja, w której dwie olbrzymie instytucje sektora finansów meldują o problemach, a cena ropy znowu mocno drożeje była wymarzoną okazją do ataku niedźwiedzi. Oczywiste było też, że byki postarają się zrobić wszystko, żeby obronić rynek przed dużymi spadkami. Wiadomo było, że jeśli im się to uda to gracze uwierzą, że rzeczywiście złe informacje z sektora finansów już się nie liczą, a droga ropa nie musi doprowadzać do przeceny. Indeksy rozpoczęły sesję od dużych spadków. Byki natychmiast zaatakowały i po 1,5 godzinie S&P 500 znacznie zredukował skalę spadku, a NASDAQ wrócił do poziomu czwartkowego zamknięcia. Niedźwiedzie jednak się nie poddały i znowu zaatakowały obniżając indeksy, NASDAQ jednak tracił kosmetycznie. Widać było, że rynek nie ma ochoty na przecenę. Ponieważ wszyscy to widzieli to koniec sesji przyniósł szarżę byków, ale pełnego sukcesu nie odniosły.

Uważam, że złe informacje z AIG i Citigroup nie musiały doprowadzić do spadku indeksów – gracze już od dłuższego czasu lekceważyli złe informacje z sektora finansów. Tak naprawdę zaszkodziło rynkowi to, że cena ropy biła kolejne rekordy. Po sesji FedEx ostrzegł, że rosnące ceny paliw obniża jego zyski. To ostrzeżenie niekoniecznie musi położyć się cieniem na poniedziałkowej sesji, ale dużo zależy od tego, jak będzie zachowywała się ropa. Jeśli jej cena będzie spadała (a do większej korekty powinno być już blisko) to indeksy ruszą na północ. Kolejne rekordy wzmocnią obóz niedźwiedzi na rynku akcji.

Reklama

GPW rozpoczęła piątkową sesję od spadku, ale był to spadek niewielki, co mogło sygnalizować dużą odporność rynku na złe informacje. Faktem jest jednak, że jednoprocentowy spadek niemieckiego DAX uspakajał polskich graczy. Nieco lepszy od oczekiwań raport kwartalny publikuje KGHM rynkowi nie pomógł – kurs spadał. Szczególnie dobrze zachowywał się sektor bankowy. Pogarszanie się sytuacji na innych giełdach, gdzie indeksy notowały kolejne minima, pogarszało nastroje również u nas, ale nie prowadziło do wyprzedaży. Od południa nastroje nawet się trochę poprawiały, mimo że cena ropy uderzała już w poziom 126 USD.

Po publikacji danych o mniejszym od oczekiwań amerykańskim deficycie handlowym WIG20 ruszył na północ naśladując tym zachowanie innych europejskich indeksów. WIG20 zamknął sesję mini-spadkiem (0,2 proc.), ale zachowanie rynku, praktycznie nie reagującego na zapowiadaną przecenę w USA, daje wyraźny sygnał: jeśli na świecie nie stanie się coś naprawdę dramatycznego to indeksy będą u nas rosły. Zakończenie piątkowej sesji w USA nie powinno dzisiaj wpłynąć na nasz rynek. Przecież gracz mogli oczekiwać, że zakończenie będzie nawet gorsze. Jeśli tak to i u nas wszystko będzie zależało od zachowania rynku ropy. Jeśli będzie drożała i pociągnie w dół indeksy w Europie to i nasze indeksy będą spadały. Jeśli stanieje to powinniśmy widzieć u nas wzrosty indeksów.

Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi