Dziennikarze tłumaczyli, że przygotowywali materiał o imporcie rosyjskiego zboża i surowców energetycznych do Polski. O ich zatrzymaniu i śledztwie prokuratorskim poinformowało RMF FM.

"Chcieliśmy zrobić publikację"

W czwartek prokurator rejonowy w Braniewie Rajmund Kobiela potwierdził PAP, że postępowanie prowadzone jest w sprawie z artykułu 130 paragraf 3 kk. Mówi on o tym, że kto zgłasza gotowość działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej albo w celu udzielenia obcemu wywiadowi wiadomości, których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, gromadzi je lub przechowuje lub wchodzi do systemu informatycznego w celu ich uzyskania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.

Reklama

Prokurator powiedział, że w Braniewie zatrzymano ukraińskich dziennikarzy, którzy poruszali się po okolicy, wykonując zdjęcia. Złożyli oni zeznania i zwolniono ich. "Teraz postępowanie toczy się w celu zgromadzenia materiału dowodowego. W zeznaniach wskazali, że robili to dla celów dziennikarskich. Śledczy zatrzymali nośniki. Postępowanie prowadzi częściowo policja pod nadzorem prokuratora. ABW została poinformowana o incydencie" - podkreślił prokurator.

RMF FM podało w czwartek, że tydzień temu policjanci zostali poinformowani o podejrzanych osobach w okolicy torów kolejowych, koło granicy z obwodem królewieckim i elektrowni wodnej na Pasłęce. Zostali zatrzymani i przekazani ABW. Wtedy okazało się, że to dziennikarze. Jak twierdzą - zabrano im sprzęt, a na polecenie ABW zostali przetransportowani na granicę i wydaleni z pięcioletnimi zakazami wjazdu do strefy Schengen. Są oburzeni potraktowaniem przez polskie służby.

"Chcieliśmy zrobić publikację o tym, że podczas rolniczej blokady granicy ukraińskiej z Rosji do Polski w ogromnych ilościach wwożone jest zboże i skroplony gaz" - powiedział RMF FM jeden z zatrzymanych.

Autor: Agnieszka Libudzka