Rosyjski kontratak w obwodzie kurskim, który miał wypchnąć ukraińskie wojska z terenu Federacji Rosyjskiej, początkowo wydawał się iść po myśli strategów z Kremla. Rosja odbijała kolejne miejscowości i nawet strona ukraińska przyznawała, iż musiała nieco ustąpić pola. W weekend jednak rosyjski przekaz zaczął się zastanawiająco zmieniać.
Rosjanie w euforii: płoną zachodnie czołgi
Zmiana ta nie oznacza oczywiście, że Rosjanie kiedykolwiek przyznają się, iż na froncie im nie idzie, ale nagle zaczęli skupiać się na zupełnie innych elementach. W komunikatach rosyjskiej armii nie pojawiają się już nazwy kolejnych miejscowości, które mieli odbić z ukraińskich rąk, ale panuje wszechobecny zachwyt nad niszczeniem zachodniego sprzętu. W weekend większość mediów pokazywała zdjęcia zniszczonego Leoparda 2A6, jaki miał być zniszczony w okolicach miejscowości Wesołe, a obok niego pojawia się pełno komunikatów o innych ukraińskich stratach.
Tymczasem jakby w tle, niezauważone, zaczęły pojawiać się krótkie notatki o walkach tuż obok miejscowości Głuszkowo, czyli miejscowości położonej na zachodnim skrzydle nacierających na południe wojsk rosyjskich.
„W obwodzie głuszkowskim dobrze radzą sobie także jednostki ŻIMA. Sukcesy były spore, ale o konkretach nie będę mówić, bo panuje całkowita cisza informacyjna. Trzymam kciuki, żebyście już wkrótce dowiedzieli się wszystkiego” – brzmi jeden z lakonicznych ukraińskich komunikatów, jaki zamieścił na Telegramie porucznik, znany pod pseudonimem „Alex”.
I jeśli rzeczywiście Ukraińcom udało się dotrzeć już do tej miejscowości, to Rosjanie mają spory problem.
Ukraińcy wychodzą na rosyjskie tyły
Głuszkowo bowiem położone jest na północ od kolejnego rejonu, w którym Ukraińcom udało się przerwać rosyjską granicę. Zajmując tę miejscowość, wojska ukraińskie zagroziłyby prawemu skrzydłu wojsk rosyjskich, jeszcze niedawno nacierających z Koroniewa na południe z zamiarem wyparcia Ukraińców z Rosji. Powodzenie operacji głuszkowskiej oznaczać mogłoby nawet całkowite okrążenie Rosjan, czego nie wyklucza generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
- Takie okrążenie jest możliwe pod warunkiem, że Ukraińcy skierują tam świeże siły, a w tej chwili nie mają takiego potencjału, żeby to okrążenie zamknąć. W tej chwili atakują Rosjan, wypierają ich, ale nie widać tam sił do zamknięcia kotła. Wydaje się jednak, że gdyby rysowała się groźba okrążenia, to Rosjanie zrobią krok do tyłu – mówi Forsalowi generał Skrzypczak.
Pojawienie się jednak zachodnich czołgów i to nie Leopardów 1, ale już Leopardów 2, o czym informują sami Rosjanie, może oznaczać, że Ukraina bardo poważnie potraktowała nowe natarcie i ma nadzieję, iż przyniesie ono wymierne sukcesy. Tym bardziej jest na to szansa, że w ocenie specjalistów, to strona ukraińska ma przewagę w takiej manewrowej walce.
- Widać, że Ukraińcy działają szybciej, są w swych działaniach bardziej manewrowi. Rosjanom od zamiaru do wykonania umyka wiele czasu, a Ukraińcy działają błyskawicznie. Jak tylko widzą szansę do wykonania uderzenia, to działają natychmiast – mówi generał Skrzypczak.