Gdy opadły zachwyty na strojami gości i entuzjazmem, jaki towarzyszył zaprzysiężeniu prezydenta Donalda Trumpa, zaczęto uważnie wgryzać się w jego pierwsze słowa i podjęte już decyzje, a niektóre z nich delikatnie zahaczały o naszą cześć Europy i wojnę na Ukrainie.

Groźba Trumpa wisi nad Polską? Mroczna wizja dyplomaty

Donald Trump zapowiedział, że chciałby umówić się na rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem, by omówić przyszłość wojny na Ukrainie i nie musiał długo czekać na odpowiedź Moskwy. Władca Kremla pogratulował nowemu prezydentowi i w okrągłych słowach przyznał, że jest chętny zasiąść z nim do rozmów. Gdy jednak eksperci wsłuchali się dokładnie w wypowiedź Putina, okazuje się, że jego stanowisko niewiele zmieniło się od grudnia 2021 roku.

- Putin wczoraj złożył mu gratulacje na 3 godziny przed jego zaprzysiężeniem i powtórzył to, że nie chce „pieriedyszki” i jest zainteresowany trwałym pokojem na zasadach z grudnia 2021. Czyli trzeba wrócić do podstaw – ocenia w rozmowie z Forsalem dr Janusz Sibora, ekspert ds. dyplomacji.

A propozycje te były dla Polski oraz naszej części Europy bardzo niekorzystne. Rosja domagała się bowiem wówczas wycofania się wojsk NATO z naszych terenów, likwidacji stałych baz Sojuszu i realnie spowodowanie, że to, co kiedyś należało do strefy wpływów ZSRR, teraz stałoby się obszarem buforowym pomiędzy Zachodem i Rosją. Podobne obawy, po wysłuchaniu deklaracji Trumpa i słów Putina ma również Janusz Sibora, choć przyznaje, że Zachód niekoniecznie musi się na to zgodzić.

- I jeśli pada ta data, to mówi, że NATO musi się wycofać ze wszystkich wcześniejszych ustaleń, które złamano. Ale ciekawostka jest taka, że te wszystkie porozumienia z tamtych czasów, co Amerykanie sami przyznali, że obiecywali, iż nie będzie u nas stałych baz, że nie pójdą na wschód, ale mówili to ustnie i nie ma na to żadnych papierów – mówi ekspert.

Rosja nie odpuści. Może wytargować naszą część Europy

W dzisiejszych realiach, gdy Polska zbroi się na potęgę, a NATO na każdym kroku demonstruje swą siłę i solidarność, mało prawdopodobne wydaje się, aby nagle mogło dojść do tak wielkiej geopolitycznej zmiany. Gdy jednak Janusz Sibora słucha marzeń Trumpa o poprawie amerykańskiego bezpieczeństwa, jest sobie w stanie wyobrazić negocjacje między dwoma przywódcami, mówiącymi niekiedy niemal podobnym językiem.

- Jak usiądą razem z Putinem i ten mu powie, że skoro Trump sam widzi sprawę Panamy i to mu przeszkadza, to jak by się czuł, gdyby Rosja się do niego zbliżała? Może Trump nawet wytarguje jakieś wyjście z Kuby. Uważam, że styl politycznego myślenia Trumpa zakłada takie rozwiązanie, bo jest transakcyjny. Skoro przywołuje swoje interesy w stosunku do Panamy i Kanady, to zrozumie filozofię Putina. Moim zdaniem, mogą przehandlować naszą cześć Europy. – mówi specjalista.

Trump zdecydował. Nie ma już pomocy

Za słowami Donalda Trumpa od razu poszły pierwsze decyzje, a amerykański prezydent podpisał całe morze dekretów, zmieniających politykę USA. I choć większość z nich dotyczy wewnętrznych spraw Ameryki, znalazły się wśród nich takie, które dotkną wiele krajów. Trump wstrzymał bowiem na 90 dni całą amerykańską pomoc finansową dla zagranicznych instytucji. Argumentując swą decyzję, nowa administracja uznała, że potrzebuje tych trzech miesięcy, aby sprawdzić, czy pieniądze podatników wydane w są zgodnie z interesem Stanów Zjednoczonych.

„Amerykański przemysł pomocy zagranicznej i biurokracja nie są zgodne z amerykańskimi interesami, a w wielu przypadkach są sprzeczne z amerykańskimi wartościami. Służą destabilizacji pokoju na świecie poprzez promowanie idei w krajach zagranicznych, które są bezpośrednio odwrotne do harmonijnych i stabilnych relacji wewnątrz i między krajami” – czytamy w podpisanym przez Trumpa dekrecie.

I kiedy większość obserwatorów zwracała uwagę, iż słowa te dotyczą głównie 68 miliardów dolarów, jakie USA wydawały rocznie na programy charytatywne, pomocowe i prodemokratyczne w aż 204 krajach, między wierszami znów wybrzmiewa echo ukraińskiej wojny. Jak zaznacza Janusz Sibora, słowa te są na tyle płynne i ogólne, że podpiąć można pod nie niemal wszystko.

- Z całą pewnością zdanie to odnosi się również do Ukrainy. Ma ono szerokie pole manewru, szczególnie gdy używa słów o wartościach i interesach – mówi Janusz Sibora.