Broń kupujemy na potęgę od kilku już lat, a placów dwóch rąk braknie, by wyliczyć rodzaje zachodniego uzbrojenia, jakie już dotarło do Polski. A choć mamy swe własne, doskonałe produkcje, to jednak niewiele z nich przebiło się na światowych rynkach, co teraz może się zmienić. Nadzieję na to dał wicepremier i minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Francuzi chcą w Polsce kupić więcej broni
Będąc w ubiegłym tygodniu na Paryskim Forum Obrony i Strategii, polski polityk poinformował, że całkiem niedawno odbył dość interesującą rozmowę z ministrem obrony Francji, gdy ten przebywał w Polsce. Okazało się bowiem, że Francja łakomym okiem patrzy na niektóre wytwory polskiej zbrojeniówki, a szczególnie podobać ma się jej nasza wyrzutnia przeciwlotnicza krótkiego zasięgu – Piorun.
Zestaw ten, który doskonale zdał na egzamin podczas wojny z Rosją, gdy nieznaną dotąd liczbę wyrzutni dostała w swe ręce strona ukraińska, stał się już czymś na wzór polskiego hitu eksportowego. Zamówiły go między innymi: Gruzja, Słowacja, Norwegia, Łotwa i Estonia, a także Stany Zjednoczone. Teraz do grona tego dołączyła Francja, choć jak zaznaczają specjaliści z portalu obronnego Defence24, mają oni własną broń, nawet nieco podobną do polskiej, ale posiadające jedną, zasadniczą różnicę.
„Paryż obecnie posiada już pociski przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu (rażenie poniżej 10 km), ale są to większe od polskiej konstrukcji rodzimej produkcji Mistrale różnych wersji, które nie są odpalane z ramienia. Są to tym samym zestawy innych kategorii, mimo podobnych osiągów” – czytamy w publikacji.
Polski specjalista od stawiania min pojedzie do Francji?
Na samych Piorunach nie kończy się jednak zainteresowanie Francuzów. Bardzo spodobała im się również konstrukcja polskiej produkcji, służąca do stawiania narzutowych pól minowych – Baobab. Wyprodukowany przez Hutę Stalowa Wola znalazł pierwszych klientów w Wojsku Polskim, a dostawy z opiewającej na kwotę 510 mln zł. umowy zacząć mają się w latach 2026-2028. W tym przypadku, jeśli Francja skusi się na polskiego Baobaba, będzie musiała zintegrować go z podwoziem własnej produkcji. Konkrety francuskich zakupów zbrojeniowych w polskim sklepiku powinny być znane na początku kwietnia, kiedy to do Francji na rozmowy w tej sprawie wybiera się Władysław Kosiniak-Kamysz, zabierając ze sobą przedstawicieli firm z przemysłu zbrojeniowego.
Francuzi są żywo zainteresowani wzmacnianiem wspólnych relacji obronnych, widząc w Polsce rynek dla swojego sprzętu. W planach kraj ten ma bowiem sprzedanie nam między innymi samolotów tankowania A330 MRTT, śmigłowców szkolnych H145 i samolotów transportowych A400M. Startuje też w wyścigu do polskiego programu Orka, którego celem jest zapewnienie Polsce nowych okrętów podwodnych. Do zaoferowania ma nam własną produkcję tego typu - okręt Scorpène.