Miłość, która zaprowadziła na front

Jak opowiada w nagraniach sam Krzysztof, jego motywacją do wstąpienia w szeregi Sił Zbrojnych Ukrainy była… miłość. Polak zakochał się w Ukraince i chciał, jak sam mówi, „zostać dla niej bohaterem”. Emocje wygrały z rozsądkiem, a marzenie o romantycznym bohaterstwie szybko zderzyło się z brutalną rzeczywistością frontu. To właśnie osobiste uczucia stały się początkiem jego niezwykłej podróży z jednej strony barykady na drugą.

Zgubił się w lesie. I… zmienił armię

Podczas jednej z akcji bojowych Flaczek został odcięty od swojego oddziału. W chaosie artyleryjskiego ostrzału zgubił się w lesie i trafił na trzech żołnierzy w mundurach, które uznał za ukraińskie. Szybko okazało się, że to Rosjanie – zaproponowali mu „schronienie w norze”, a następnie ogłosili, że jest ich jeńcem. Zamiast trafić do obozu, Flaczek... zmienił mundur. Przy tym cała tą historię znamy od samego Krzysztofa i nie możemy zweryfikować jej prawdziwości.

Nie pierwszy taki przypadek. "Polak na Donbasie" chce rosyjskiej interwencji w Polsce

Sprawa Flaczka to nie odosobniony przypadek. W lipcu głośno było o Jacku, Polaku znanym z TikToka jako „Polak na Donbasie”. Mężczyzna służy w rosyjskiej armii i publicznie deklaruje chęć rozszerzenia „specjalnej operacji wojskowej” na Polskę. Na nagraniach w mundurze rosyjskim mówił, że „żałuje, iż tak późno dołączył” i wyrażał poparcie dla Kremla. Biełsat podał, że Jacek miał wcześniej służyć w Wojsku Polskim, a teraz może posiadać rosyjskie obywatelstwo. Jego konto zostało usunięte z TikToka za łamanie zasad i propagowanie dezinformacji. Jednak nadal istnieje prezentujący rosyjski punkt widzenia kanał "Polak na Donbasie" w sieci Telegram.

ikona lupy />
Polak na Donbasie / TikTok / zrzut ekranu kanał Polak na Donbasie

Rosyjskie media robią z niego bohatera

Wczoraj sprawa Flaczka została szeroko nagłośniona przez rosyjskie media, w tym ogólnokrajową telewizję. Były ukraiński żołnierz Polak Krzysztof nie szczędził z ekranu słów krytyki wobec ukraińskiego systemu mobilizacji. Według niego, działania tzw. TCK (terytorialnych centrów kompletowania) przypominają rekrutację rodem z czasów III Rzeszy. – „Tak jak Niemcy łapali ludzi w okupowanej Polsce i zmuszali do walki, tak samo Ukraina łapie swoich obywateli na ulicach” – powiedział w jednym z wywiadów. Pokazywano go jako „symbolicznego nawróconego”, który rzekomo zrozumiał prawdę o wojnie i wybrał „stronę dobra”. Jego wypowiedzi, porównania ukraińskiego TCK do III Rzeszy i oskarżenia wobec ukraińskiego rządu były intensywnie cytowane i rozpowszechniane w rosyjskich serwisach informacyjnych. Przekaz był jasny: „Nawet cudzoziemcy otwierają oczy i przechodzą do nas” – to hasło dominowało w rosyjskich materiałach propagandowych.

Kim są nowi towarzysze Polaka

Obecnie Krzysztof służy w tzw. Batalionie im. Maksyma Krywonosa, złożonym z byłych żołnierzy ukraińskich, którzy przeszli na stronę Rosji. Oddział ten, działający od 2023 roku, powstał z inicjatywy osób, które – jak deklarują – „walczą przeciwko kijowskiemu reżimowi”. Dowodzi nim były nauczyciel historii, który nie uznał Majdanu i obecnych władz Ukrainy. Członkowie batalionu otrzymali rosyjskie oznaczenia i stali się częścią działań operacyjnych armii rosyjskiej.