Według piątkowych danych resortu zdrowia badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 4739 osób. Jest to najwyższy dzienny bilans od początku epidemii. Zmarły 52 osoby.

Radio RMF FM informowało w piątek, że podczas sobotniego posiedzenia Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego ma zapaść decyzja dotycząca funkcjonowania szkół. Powrócić ma - według rozgłośni - nauczanie zdalne w szkołach, na początek w najstarszych klasach. Decyzje w tej sprawie miałyby zostać ogłoszone na konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego.

Minister Niedzielski potwierdził w rozmowie z TVN24, że w sobotę o godz. 11 zbiera się Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. "Trudno jest w tej chwili przesądzać, jakie będą podjęte decyzje" - dodał szef MZ.

Jako "bardzo mało prawdopodobny" Niedzielski określił scenariusz, w którym szkoły miałyby zostać całkowicie zamknięte. "Nie wydaje mi się, żeby do takiego zamknięcia w pełnym zakresie doszło, jest to według mnie scenariusz bardzo mało prawdopodobny" - stwierdził minister zdrowia.

Reklama

Pytany o przyczyny lawinowego wzrostu zakażeń, Niedzielski ocenił, że tutaj nałożyły się na siebie dwa zdarzenia - "powrót do normalności”, czyli otwarcie szkół, wzrost liczby interakcji społecznych oraz "obniżenie" dyscypliny społecznej. "Ruch antymaseczkowy czy inne nieracjonalne głosy, pojawiające się w przestrzeni publicznej zaczęły zmiękczać nasze poczucie odpowiedzialności, które nałożyło się właśnie na ten powrót do normalności no i skutek jest taki, jaki obserwujemy - eskalacja liczby dziennych nowych zachorowań" - stwierdził szef MZ.

Minister zapowiedział, że liczba dostępnych obecnie łóżek zwiększy się o 3-4 tysiące. "To jest liczba, która wynika przede wszystkim z przekształcenia szpitali trzeciego poziomu, ze szpitali wysokospecjalistycznych, które zajmowały się tylko specjalistycznymi przypadkami zachorowań, gdzie covid był współtowarzyszący na szpitale koordynacyjne, które w gruncie rzeczy stopniowo oczywiście będą przekształcały się w takie szpitale podobne do poprzednich szpitali jednoimiennych, gdzie cała infrastruktura była przeznaczona na leczenie covidu" - wyjaśnił Niedzielski.

Jako przykład podał szpital uniwersytecki w Krakowie, który w pierwszym etapie wdrażania się w nową funkcję będzie miał dodatkowych 300 łóżek przeznaczonych na leczenie chorych na COVID-19.

Zapewnił, że ministerstwo zdrowia, MSWiA oraz wojewodowie robią wszystko, żeby wyprzedzać "bieżące obłożenie" w szpitalach. "W tej chwili z każdym tygodniem, miesiącem wykonujemy kolejne decyzje, które poszerzają bazę dostępności łóżek, dbamy również o dostępność innego wyposażenia, w tym przede wszystkim respiratorów" - powiedział szef MZ.

Jak dodał, podpisał ponadto rozporządzenie, które pozwala na to, by studenci piątego i szóstego roku medycyny mogli pomagać w prowadzeniu intensywnej terapii. "To wszystko jest robione przy konsultacji ze środowiskiem anestezjologów i wszystkie te zabiegi na razie wyprzedzają bieżące zapotrzebowania na łóżka, respiratory i kadrę medyczną, tak, że jeszcze jesteśmy przed tempem rozwoju pandemii" - podkreślił Niedzielski.

Przyznał jednak, że rząd nie ma "wszystkiego pod kontrolą”, jeśli chodzi o koronawirusa. "Szczególnie to, co się zadziało ze środy na czwartek, czyli przyrost zachorowań o ponad jedną trzecią z poziomu 3000 do poziomu ponad 4200 był zaskoczeniem. Tak dużej eskalacji z dnia na dzień ja się nie spodziewałem, ale to nie znaczy, że sytuacje, które nas zaskakują, również nie mogą być zarządzane w odpowiedni sposób" - zaznaczył minister zdrowia.

Zadeklarował przy tym, że nienależnie od tego, jak będzie rozwijała się pandemia, rząd będzie reagował i podejmował szybkie decyzje. "To będzie konsekwentny model działania, tak jak chociażby ostatnie rozszerzenie strefy żółtej na cały kraj, oczywiście bez tych regionów, gdzie mamy strefę czerwoną. To są wszystko szybko podejmowane kroki, można powiedzieć, że jak na standardy administracji, działamy szalenie sprawnie i w standardzie jak najwyższej odpowiedzialności" - podkreślił Niedzielski.

Szef MZ został też zapytany czy do "lekceważenia obostrzeń przez Polaków" nie przyczynili się politycy, w tym premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda. "Wszyscy przez okres wakacyjny i przed okresem wakacyjnym poczuliśmy pewną atmosferę poluzowania. Ta liczba zachorowań przecież na początku czerwca i lipca rzeczywiście malała i każdy może sobie chyba uczciwie powiedzieć, że troszeczkę miał już poczucie, że epidemia odpuszcza, że w tym sensie możemy czuć się bezpieczni, stąd i nasze reakcje były nieco lżejsze" - tłumaczył Niedzielski.

Jak dodał, teraz jesteśmy w zupełnie innej rzeczywistości. "I teraz ten komunikat jest jednolity - wszyscy chodzimy w maseczkach, wszyscy stosujemy dystans i nie działajmy też w takim duchu +polowania na czarownice+, bo tutaj chodzi przede wszystkim o to, żeby zabezpieczyć Polaków" - zaznaczył minister.(PAP)

Autor: Marta Rawicz