O tym, że pełnego bezpieczeństwa takie procedury nie zapewniają, świadczy słynny przypadek talidomidu, leku uspokajającego opracowanego w latach 50. i zgodnie z wynikami testów na zwierzętach, bezpiecznego dla kobiet w ciąży. Co się okazało, wszyscy wiemy – zażywanie tego specyfiku prowadziło do bardzo poważnych uszkodzeń płodów. Czy jednak wobec testów na zwierzętach istnieją sensowne alternatywy? Redakcja witryny „Nature” przeanalizowała zagadnienie.
Usuńmy z tego równania zwierzęta
Ponad rok temu prezydent USA Joe Biden podpisał ustawę, która zezwala na eksperymenty na ludzkich ochotnikach weryfikujące substancje przetestowane wcześniej na wyizolowanych tkankach lub modelach komputerowych. Tym samym naukowcy mogą usunąć z tego równania często ociekające wprost okrucieństwem eksperymenty na innych zwierzętach. Niestety, jak wskazuje redakcja, wiele osób zajmujących się nauką nie ma pojęcia o tej obowiązującej od końca 2022 roku ustawie. I choć w skali globalnej liczba eksperymentów przeprowadzanych na gryzoniach czy małpach spada, nadal jest to proceder masowy. W 2015 roku w Wielkiej Brytanii przeprowadzono 4,14 milionów takich zabiegów, w 2022 – już „tylko” 2,76 milionów.
Jak zastrzega redakcja, eksperymenty na zwierzętach są w niektórych przypadkach niezbędne, choć nad całym środowiskiem naukowym wisi zasada etyczna „ograniczać, minimalizować, zastępować”. Jak wiemy z doniesień medialnych, nie wszyscy badacze i badaczki biorą ją sobie do serca. Czy jednak, skoro można i należy powoli eliminować konieczność testowania nowych leków na myszach i ssakach naczelnych, istnieją jakieś sensowne alternatywy?
Jeśli nie eksperymenty na zwierzętach, to co?
Owszem. „Nature” wymienia kilka z nich. Bardzo dużo do zaoferowania w tej kwestii mają ludzkie komórki macierzyste, które można zaprogramować tak, aby wcieliły się w dowolny rodzaj tkanki. Na wyższym poziomie znajdziemy trójwymiarowe organoidy, czyli tworzone z tych komórek obiekty, które doskonale imitują ludzkie organy. Udane doświadczenia można prowadzić także na komórkach pobranych od pacjentów przy pomocy biopsji. Ponadto tworzy się także modele komputerowe, które mogą dawać bardziej wiarygodne wyniki niż ciała myszy czy małp.
Oprócz oczywistego argumentu z zakresu dobrostanu zwierząt laboratoryjnych, istnieje szereg innych argumentów za tym, aby intensywnie rozwijać alternatywne metody testowania nowych leków. Chociażby taki, że 90 proc. substancji, które pomyślnie przeszły testy na zwierzętach, nie trafia do obiegu, gdyż ich skuteczność w przypadku ludzi gwałtownie spada. Tak dzieje się w przypadku większości nowych substancji, które miałyby pomóc nam walczyć z nowotworami. Nieskuteczność to jeszcze pół biedy, przypadek talidomidu pokazuje, że ryzykujemy znacznie więcej, polegając na takich eksperymentach.
Alternatywne metody są też tańsze i bardziej ekologiczne niż hodowla tysięcy osobników jakiegoś gatunku tylko po to, aby posłużyły jako materiał testowy. Niemniej, nawet najwięksi entuzjaści alternatyw, tacy jak cytowany przez „Nature” wakcynolog z Boston Children’s Hospital Ofer Levy, przyznają, że póki co medycyna nie jest w stanie całkowicie zrezygnować z eksperymentów na zwierzętach. Jego zdaniem można jednak znacznie je ograniczyć, upowszechniając wiedzę zarówno o metodach alternatywnych, jak i o zmianach w prawie, które pozwalają na ich wykorzystanie.