Czy warto być miłym w pracy?

Warto. Bo w dobrej atmosferze lepiej się pracuje. Są nawet badania, które wskazują, że ludzie nastawieni na pracę w zespole, szybciej awansują. Jednak nie można być „nadmiernie miłym”, bo uległość w pracy może działać destrukcyjnie, demotywująco i może prowadzić do wypalenia zawodowego.

Co się dzieje, gdy osoba miła w pracy staje się zbyt uległa?

Reklama

Wówczas w uległym pracowniku dominuje przekonanie, że on i jego obowiązki są mniej ważne niż innych. Osoba uległa bierze odpowiedzialność za pozostałych, podejmuje się zbyt wielu zadań, jest przeciążona pracą. Wszystko po to, by być miłym i lubianym w zespole.

Dlaczego części osób zależy na tym, aby być miłym w pracy?

Przyczyn może być wiele. Obserwuję, że temat ten w większym stopniu dotyczy kobiet. Wynoszą potrzebę bycia miłym z domu. Wiele dziewczynek wychowywanych jest bez poszanowania dziecięcych granic, np. nie pozwala im się na wyrażanie trudnych emocji, a szczególnie złości. Kolejnym krokiem do wychowania nieasertywnej osoby jest tzw. warunkowa miłość rodzicielska, czyli np. mówienie „nie będę cię kochać, jak będziesz się tak brzydko zachowywać”. Dla pracowników z takim bagażem uległość to recepta na utrzymanie dobrych relacji. A przecież nie da się być osobą lubianą przez wszystkich. Ważne, by współpracownicy nas szanowali, a szacunek uzyskamy poprzez stawianie granic i nieunikanie konfrontacji.

Jak postępować wobec osób niemiłych w pracy?

Zdecydowanie nie powinniśmy dawać przyzwolenia na toksyczną i nieżyczliwą atmosferę. Wielu „gburów” ich postawa jest tarczą przed ludźmi, dlatego warto się konfrontować, bo brak reakcji daje efekt kuli śniegowej – konflikt i napięta atmosfera będą narastać. Dobrze jest nie wchodzić w dodatkowe konflikty, ale np. zagajać: „Mam wrażenie, że jesteś niechętny”, „Nie podoba ci się to, co proponujemy, prawda?” W takich trudnych rozmowach najważniejsze jest potwierdzanie faktów i zadawanie rzeczowych pytań. Jeśli coś krytykujemy, to postawy, a nie ludzi personalnie.

Jesteśmy różni i czasem nasze reakcje mogą być źle interpretowane. Ktoś może mieć po prostu gorszy dzień i jego słowa mogą zostać przeinaczone przez współpracowników, a intencje – błędnie odczytane. Mądry menedżer dopyta o konkrety i nie zbagatelizuje emocji, które towarzyszą pracownikowi.