z Halszką Witkowską rozmawia Marek Mikołajczyk
ikona lupy />
Halszka Witkowska, doktor nauk humanistycznych, suicydolog, sekretarz zarządu Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, ekspertka biura ds. zapobiegania zachowaniom samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, pomysłodawczyni i koordynatorka serwisu pomocowo-edukacyjnego „Życie warte jest rozmowy”. Ostatnio publikowała „Życie mimo wszystko. Rozmowy o samobójstwie” (Warszawa 2022). / Materiały prasowe / Fot. Materiały prasowe
Mamy lato, słońce, a my umawiamy się na rozmowę o samobójstwach. Do tego tematu bardziej pasowałyby chyba jesień, noc, ciemny las i odgłos kruków w oddali.

To jeden ze stereotypów, które ciągle są żywe w naszym społeczeństwie. Nadal wierzymy w przesądy. Boimy się samobójców i samobójstw, bo – tak samo jak morderstwo – jest to śmierć nienaturalna. A skoro czegoś się boimy, to o tym nie rozmawiamy. Z tego też powodu trudno nam czasem zrozumieć, dlaczego ludzie decydują się na ten krok.

Reklama
Różnimy się pod tym względem od innych społeczeństw?

Wszystkie łączy wstyd niezależnie od różnic kulturowych. Widać to również w listach pożegnalnych. Oprócz ogromnego bólu, przeprosin i próśb o wybaczenie możemy przeczytać o upokorzeniu, jakiego te osoby doświadczają. Ale wstyd przenosi się także na bliskich. Zdarza się, że rodziny bardzo długo ukrywają, że ktoś popełnił samobójstwo. Często słyszę od moich rozmówców, że dopiero po latach dowiedzieli się, że wujek lub ciocia nie odeszli „tak po prostu”, tylko odebrali sobie życie.

Czyli to ciągle temat tabu?

Zdecydowanie. Samobójstwo łączy się od razu z szufladkowaniem. Jak w soczewce można zaobserwować to chociażby w mediach społecznościowych. Ojciec samobójca? „Egoista, nie myślał o rodzinie”, „wszystko przez to, że nie chodził do kościoła”. Dziecko samobójca? „Gdzie byli rodzice?”, „patologiczny dom”. Albo bon moty. „Im więcej samobójców, tym mniej samobójców”. Ludzie nie chcą tego doświadczać, wolą zataić powód śmierci kogoś bliskiego.

Status społeczny, wykształcenie nie grają roli?

Gdy ruszaliśmy z projektem „Życie warte jest rozmowy”, na swojej Alma Mater usłyszałam, że nie ma sensu zajmować się tym tematem, bo „jeśli ktoś chce się zabić, to i tak to zrobi”. Rozumie pan? Nawet w środowisku akademickim z takim podejściem można się spotkać.

A wydawałoby się, że w XXI w. patrzymy na takie historie nieco inaczej.

Bo patrzymy inaczej. Od czasów PRL-u zrobiliśmy gigantyczny postęp w wyzbywaniu się stereotypów. Oswoiliśmy się z tematem uzależnień od alkoholu czy narkotyków. Coraz więcej mówimy o chorobach psychicznych, zaburzeniach osobowości, neuroróżnorodności. Ale jak zapyta mnie pan, w którym miejscu jesteśmy w społecznym postrzeganiu samobójstwa, to odpowiem, że przed nami niestety nadal długa droga.

Mam wrażenie, że pokoleniu urodzonemu w latach 90. łatwiej przychodzi rozmowa o śmierci, a od mojej babci usłyszałem, że ona nie chce o tym rozmawiać, bo to „smutny temat”.

Ja nieraz słyszałam, że ktoś nie chce zabrać dziecka czy wnuka na pogrzeb, bo to „smutne wydarzenie”. Unikamy więc rozmów o śmierci, jak tylko możemy. A przecież dziecko też ma prawo pożegnać się ze zmarłym.

Jak to się stało, że zajęła się pani problemem samobójstw?

Wszystko zaczęło się od badania listów pożegnalnych, które miały być tematem mojej pracy magisterskiej. Okazał się on na tyle obszerny, że zajęłam się tym dopiero w rozprawie doktorskiej. Interesował mnie język, którym posługuje się człowiek na chwilę przed odebraniem sobie życia.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ ORAZ NA E-DGP

Gdzie szukać pomocy?

  • 116 111 – całodobowy telefon zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę dla dzieci i młodzieży
  • 116 123 – całodobowy telefon zaufania Instytutu Psychologii Zdrowia PTP dla osób dorosłych
  • 800 70 22 22 – całodobowy telefon Fundacji Itaka dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym
  • zwjr.pl – platforma pomocowo-edukacyjna poświęcona zapobieganiu samobójstwom