Trudno ustalić etymologię słowa „punk”. Czy chodziło o prostytutkę z gregoriańskiej Anglii, o zbutwiałe drewno, a może jednak o kryminalistę lub kogoś słabego na duchu i zdrowiu, bo wszystkie te znaczenia można mu przypisać po angielsku. Najważniejsze, że zrobiło zawrotną karierę w muzyce rockowej, która wraz z nastaniem punku bardzo się zradykalizowała – stała się szybka, surowa i antysystemowa.
We Francji punk (zwany ironicznie „pinque”) grano już w 1973 r. W tym samym czasie w USA powstał nowojorski zespół Television, a w Anglii jeszcze pod koniec lat 60. formacja The Deviants dawała dźwiękowe spektakle z anarchistycznym zacięciem. Punk rock szybko dotarł również do Polski. Do Lubania, Brodnicy, Jarocina i Czymanowa pielgrzymowali fani w irokezach, glanach i pieszczochach. Dziś też jeżdżą na koncerty, chociaż mówi się, że punk rock umarł i nie żyje, bo tej muzyki nie ma komu i dla kogo grać.
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.