Gdyby osobę norweskiego pisarza i dramaturga Jona Fossego – literackiego Nobla otrzymał „za nowatorskie sztuki i prozę, które oddają głos temu, czego nie sposób wypowiedzieć” – rozpatrywać w kategoriach politycznych, to trudno byłoby ukryć, że jest on kolejnym przedstawicielem bogatego, uprzywilejowanego, białego Zachodu na liście laureatów tej prestiżowej nagrody. Dały się zresztą słyszeć tego rodzaju głosy. W wypadku Fossego, mam wrażenie, podobne zarzuty nie mają jednak sensu: jest to twórca zarazem osobny i uniwersalny, skupiony na elementarnych składnikach języka i ludzkiego losu, zrozumiały – gdy zadać sobie trochę trudu – w każdym właściwie kontekście kulturowym (jego sztuki, dla przykładu, zrobiły sporą furorę w Japonii i Korei Południowej).

Cały artykuł przeczytasz w weekendowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" i na eGDP.