Z Andrzejem Zybertowiczem rozmawia Jarema Piekutowski
W wyniku rewolucji technologicznej, o której mówimy, według ekspertów w ciągu najbliższych 30 lat mają zniknąć takie zawody jak m.in.: sprzedawca w masowym handlu detalicznym, kasjer, agent biura podróży, kucharz fast food, dyspozytor taksówek, telemarketer, pracownik produkcji (np. składający produkty). Automatyzacja dużej części pracy spowoduje, że wielu ludzi pozostanie bez zatrudnienia. Jak poradzić sobie z tym problemem? Czy bezwarunkowy dochód gwarantowany jest rozwiązaniem?
Na pierwszy rzut oka, bez analizy głębszych kontekstów, wydawałoby się, że jest to projekt rozsądny, do rozważenia i próbnej realizacji. Mam co do tego ostatnio niemałe wątpliwości.
Postanowiłem niedawno nieco bliżej przyjrzeć się fali teorii spiskowych, które z taką siłą rozwinęły się w czasie pandemii. Przełomowym punktem w tej analizie okazały się „Paradise Papers”. Jeden opisywany tam element zwrócił moją uwagę w kontekście postulatu bezwarunkowego dochodu gwarantowanego - mianowicie dynasty trust. Są to fundusze zbudowane w taki sposób, by wielkie majątki przechodziły z pokolenia na pokolenie bez ryzyka ich opodatkowania, rozproszenia, błędnych inwestycji, nacjonalizacji czy innych zagrożeń.
Reklama
Dlaczego to zwróciło pana uwagę?
Czymś innym będzie dochód podstawowy w demokracji jakoś realnej, czym innym w fasadowo-totalnej, np. w stylu facebookowego Metaversum. Mówiłem wcześniej, że o ile bada się często (można powiedzieć: w kółko) podatność ludzkich umysłów na teorie spiskowe, to niewiele jest badań mówiących o tym, jakie są warunki i granice skutecznego spiskowania. Jeśli mówimy o spiskach w stylu zakonu Illuminati czy innych rzekomych władców świata, które miałyby trwać przez pokolenia, to dziś mamy do czynienia z istotną dodatkową przeszkodą dla nich.
Jaką?
Gdyby dana międzynarodowa grupa upper class chciała zachować ponadpokoleniową kontrolę nad rdzeniowymi procesami, to ich kluczowy praktyczny problem brzmiałby następująco: jak socjalizować swoje dzieci do świata, w którym nie istnieje kontrolowane środowisko wychowawcze. Do świata, w którym dzieci wychowuje Internet, a kultura konsumpcyjna - a od czasu cyfrowej rewolucji kultura smartfonowa - prymitywizuje ludzi, pozbawia woli i umiejętności ciężkiej pracy i nawiązywania trwałych, głębokich relacji. Weźmy pod uwagę choćby casus ekscesów Paris Hilton, dziedziczki fortuny. Ale nie trzeba powoływać się nawet na Paris, wystarczy niedawna sytuacja z zupełnie innej ligi biznesowej, z którą zetknąłem się w mieście niedaleko Torunia: rodzice przez lata ze sporym wysiłkiem utrzymywali dwa sklepy w świetnej lokalizacji, a dziś ich dzieci nie chcą tego przejąć. Nie kręci ich ani pozycja środowiskowa - w tym mieście - ani majątkowa, jaką daje własność i praca w sklepach czy zarządzanie nimi. Podobno w Niemczech od lat ludzie z biznesowej klasy średniej, formatu nawet poważniejszego niż kilka sklepów, mają taki problem, że ich dzieci nie chcą przejmować ich przedsiębiorstw.
Dlaczego nie chcą?
Taki biznes, owszem, daje im niezłe dochody, ale wymaga ciężkiej pracy organizacyjnej (czyli: także pracy nad sobą samym). Ale czym jest taki mieszczański status w porównaniu z fejmem internetowego celebryty… Spisek, który miałby działać przez wiele pokoleń, napotyka więc w warunkach kultury hiperkonsumpcyjnej na duże problemy. Jak młodzi mieliby zachować lojalność wobec starych form i wzorców (wartości), a nawet lojalność tylko wobec swojej rodziny w obliczu ciągle nowych pokus nowoczesności? Ale - być może właśnie takie instytucjonalno-prawne narzędzie jak dynasty trust nadal pozwala częściowo na dyscyplinowanie potomstwa i utrzymywanie struktur kontroli władzy i wartości przez ileś pokoleń. To taka socjologiczna spekulacja. I w zasadzie wszystko jest tu weryfikowalne.
Wróćmy do głównego tematu. Jak to wszystko ma się do automatyzacji, zaniku zawodów i postulatu dochodu gwarantowanego?
Można założyć, że istnieją grupy, które sterują niektórymi procesami. To nie jest żadna tajna wiedza ani spiskowa obsesja. Rządy podejmują decyzje, że będą wspierać pewne sektory rozwoju technologii, będą je dotować, dawać odpowiednie gwarancje kredytowe - zwykle nie wszystko idzie zgodnie z planem, ale część procesów jest sterowalna. Na przykład w 2013 r. prezydent Obama uruchamia inicjatywę BRAIN mającą na celu dogłębne poznanie i modelowanie ludzkiego mózgu. Automatyzacja, o którą pan pytał, też jest powszechnie wspierana przez elity.
Fragment tesktu pochodzi z książki „Cyber kontra real. Cywilizacja w techno-pułapce”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Nowej Konfederacji pod patronatem Dziennika Gazety Prawnej