Japonia i Holandia to najwięksi na świecie producenci maszyn służących do wytwarzania procesorów. Właśnie o procesory toczy się w tym momencie walka między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. USA za wszelką cenę nie chcą dopuścić do tego, by komunistyczny kraj był w stanie produkować nowoczesne czipy. Są one stosowane nie tylko w motoryzacji czy sprzętach elektronicznych, ale też, a w tym wypadku może nawet przede wszystkim, w przemyśle zbrojeniowym.
Rozmowy na najwyższym szczeblu
Na początku tego roku prezydent USA Joe Biden spotkał się w Waszyngtonie z premierami Japonii i Holandii, Fumio Kishidą i Markiem Rutte. Tematem rozmów było ograniczenie dostępu Chin do sprzętu i technologii.
Ustalono, że holenderska firma ASML Holding HVnie będzie mogła sprzedawać do Chin maszyn do litografii w głębokim ultrafiolecie używanych do produkcji chipów. Podobne ograniczenia miały zostać nałożone na japońską firmę Nikon Corp. Piątkowe rozporządzenie wydane przez holenderski rząd jest sformalizowaniem tamtych ustaleń.
„Podjęliśmy ten krok w interesie naszego bezpieczeństwa narodowego” – powiedziała holenderska minister handlu Liesje Schreinemacher, podkreślając, że taki sprzęt może mieć zastosowania wojskowe.
Odpowiedź Chin
Na reakcję strony chińskiej nie trzeba było długo czekać. Chińska ambasada w Holandii wezwała do natychmiastowej „korekty błędnych praktyk”. Zaapelowała o rozważenie „utrzymania zasad handlu międzynarodowego oraz ogólnego stanu chińsko-holenderskiej współpracy gospodarczej i handlowej”. Wyraziła też chęć rozmów ze stroną holenderską w celu „poszukiwania obopólnie korzystnych rozwiązań”.
Chińskie Ministerstwo Handlu wydało natomiast oświadczenie, w którym prosi rząd Holandii, by nie utrudniał dwustronnej współpracy w branży półprzewodników i nie nadużywał kontroli eksportu.
Współpraca z Japonią
Tymczasem unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton zapowiedział zacieśnienie współpracy między Unią Europejską a Japonią w dziedzinie półprzewodników. Tematowi zabezpieczenia łańcucha dostaw poświęcona była jego wizyta w Tokio. Ustalono m.in., że oba podmioty będą współpracować w celu ułatwienia wymiany naukowców i inżynierów. Rozmawiano również o sztucznej inteligencji.
Japonia produkuje maszyny do wytwarzania chipów w najnowocześniejszej technologii, ale sama ma w tej dziedzinie spore zaległości. Teraz podejmuje starania, by nadrobić stracony czas. Fundusz, w którym udziały ma rząd, przejął ostatnio za 6,4 miliarda dolarów firmę JSR Corp produkującą materiały do wytwarzania półprzewodników. Administracja wspiera również firmę Rapidus zajmującą się produkcją chipów. Na początku roku firma dostała prawie 2 biliony dolarów na rozwój, co ma jej pozwolić na produkcję czipów w technologii 2 nm.
UE też inwestuje
Z kolei Unia Europejska zatwierdziła European Chips Act, czyli plan zakładający rozwój produkcji chipów i półprzewodników. Przeznaczy na niego 43 mld euro. Regulacje mają zaradzić niedoborowi podzespołów na rynku europejskim i doprowadzić do wzrostu udziału Europy w globalnym rynku półprzewodników z 10 proc. do co najmniej 20 proc. do 2030 r. Wiadomo, że na tym planie skorzysta Polska. Na Dolnym Śląsku powstanie fabryka Intela, w której mają być testowane półprzewodniki. Firma podpisała już w tej sprawie list intencyjny z rządem.