ikona lupy />
Prof. Iwona Paradowska -Stankiewicz krajowy konsultant ds. epidemiologii / DGP
Izba lekarska wzięła się za tych, którzy głoszą poglądy niezgodne z aktualną wiedzą medyczną. Nie tylko polityków po akademiach medycznych, ale też zwykłych lekarzy. Pod koniec stycznia przed Okręgowym Sądem Lekarskim w Łodzi odbyła się druga rozprawa w sprawie lekarza, który kwestionował obowiązkowy kalendarz szczepień. To nie jest odosobniony przypadek. W gdańskiej izbie toczy się postępowanie przeciw pediatrze zniechęcającej do podawania wakcyny.
– Zaprosiliśmy obie strony (rodzinę, której odradzano szczepienia, i pediatrę – red.), aby wyjaśnić sprawę. Postępowanie jest w toku – mówi Maciej Dziurkowski, rzecznik odpowiedzialności zawodowej z gdańskiej izby.
Podobnie jest w Wielkopolsce. Jedna z lekarek podczas kwalifikacji dzieci do obowiązkowych szczepień ochronnych informowała opiekunów o możliwych zagrożeniach związanych z ich przyjęciem. Problem w tym, że robiła to w oparciu o wiadomości niepoparte dowodami naukowymi. Do tego na tyle skutecznie, że opiekunowie dzieci rezygnowali z podania preparatu. Co skutkowało istotnym wzrostem odsetka nieszczepionych maluchów w przychodni, w której pracowała.
Reklama
Sprawą zajął się okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Ostatecznie do sądu lekarskiego trafił wniosek o jej ukaranie. Pediatra otrzymała karę w formie nagany. W innym przypadku z Wielkopolski nie tylko namawiano do nieszczepienia dzieci, ale też lekarka wypowiadała się w mediach na temat alternatywnej metody budowania odporności za pomocą ziół i suplementów diety oraz podawała informację o tym, że dzieci szczepione częściej chorują. Jej sprawa też trafiła do sądu z podejrzeniem o promowanie postaw antyzdrowotnych oraz naruszenie zasad kodeksu etyki lekarskiej.
Postępowanie związane z kwestią podawania preparatów uodparniajacych toczy się też przed okręgowym rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej w Krakowie. Zarzut stawiany lekarzowi jest ten sam: propagowanie postaw antyzdrowotnych poprzez podważanie zasadności prowadzenia szczepień przeciwko HPV.
– Zaplanowane są czynności, w tym przesłuchanie lekarza. Postępowanie prowadzone przez rzecznika powinno zakończyć się w tym roku kalendarzowym – informuje pracownik Kancelarii Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Krakowie.
Jak podsumowuje dr Grzegorz Wrona, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej, wszystkie tego typu przypadki skończyły się naganami i upomnieniami. Na razie nikt nie stracił prawa do wykonywania zawodu.
Po październikowym głosowaniu nad przyjęciem lub odrzuceniem obywatelskiego projektu ustawy znoszącej obowiązek szczepień ochronnych (pozwalającym podjąć decyzję w tej sprawie rodzicom) okazało się, że wśród posłów głosujących za skierowaniem regulacji do dalszych prac znalazła się piątka lekarzy. Samorząd uznał, że jest to podejrzenie działania niezgodnego z etyką. I wszczął postępowania. – Zaczęliśmy szybko badać sprawę z urzędu – mówi Michał Dziurkowski z gdańskiej izby, skąd pochodzi jeden z posłów. Ostatecznie jednak główny rzecznik zdecydował, że wszystkimi sprawami zajmie się izba wielkopolska.
– Wydałem postanowienie, aby postępowanie prowadził jeden rzecznik – tłumaczy Grzegorz Wrona, główny rzecznik. Padło na izbę w Wielkopolsce, bo stamtąd pochodzi Krzysztof Ostrowski, poseł, który podczas głosowania nie tylko podniósł rękę za projektem, ale również aktywnie wypowiadał się w jego obronie. Jaki będzie wynik postępowania, nie wiadomo. – Jest ono w toku – mówi Katarzyna Strzałkowska, rzecznik Okręgowej Izby Lekarskiej w Poznaniu.
Andrzej Sośnierz, były szef NFZ, który również głosował za ustawą, uważa, że samorząd lekarski przekroczył uprawnienia. – Jestem za szczepieniami, ale jestem też za demokratyczną dyskusją na temat tego, czy powinny być przymusowe – tłumaczy. Według niego nacisk i groźba kar dyscyplinarnych dla posłów lekarzy to kuriozum. – Nie chodzi o rozmowę o szczepieniach, ale o wolności obywatelskie. Byłem za tym, żeby dyskusja na ten temat się odbyła – mówi Sośnierz. W jego sprawie nie toczy się postępowanie dyscyplinarne, bo nie jest aktywnym lekarzem.
Z kolei Krzysztof Ostrowski przekonuje, że „nie jest z Ciemnogrodu”. – Nie wierzę w teorie spiskowe, nie robię niczego, co mogłoby zaszkodzić pacjentom. I nie dam się zastraszyć izbie lekarskiej – mówił w wywiadzie dla jednego z branżowych pism medycznych. Zdaniem szefa Naczelnej Izby Lekarskiej Andrzeja Matyi lekarze nie mogą angażować swojego autorytetu do promowania postaw antyzdrowotnych.
Eksperci przekonują, że takie postawy mają bezpośredni wpływ na pacjentów i trzeba z nimi walczyć. Podobne wnioski płyną z analizy przeprowadzonej przez sanepid. Zgodnie z nią w około 30 proc. rezygnacja ze szczepienia następuje pod wpływem ruchów antyszczepionkowych. Efekty są widoczne gołym okiem. Liczba odmów rośnie z roku na rok. W ubiegłym roku, jak wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, było ich już 40 tys. Dla porównania na koniec 2017 r. – 30,1 tys.
Jak informuje Naczelna Izba Lekarska, ogólnie rośnie liczba spraw przeciwko lekarzom. W 2016 r. było ich 2998, rok później – 3236. W pierwszym półroczu – 1612 spraw.

rozmowa

Wprowadzanie pacjentów w błąd jest zamachem na ich wolność

Rośnie liczba spraw przeciwko lekarzom, którzy namawiają do pomijania szczepień. Czy samorząd powinien piętnować swoich członków?
Prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz, krajowy konsultant ds. epidemiologii: Wszczęcie spraw przez rzeczników odpowiedzialności zawodowej nie ma nic wspólnego z piętnowaniem lekarzy. Nie należy tego rozpatrywać w takim kontekście. Moim zdaniem to raczej próba zwrócenia uwagi na pewien problem i szukania jego rozwiązania. Upatrywałabym w tych postępowaniach celu dyscyplinującego. W ten sposób izby lekarskie chcą skierować lekarzy na właściwą drogę. Nic przecież nie broni lekarzom mieć własnych poglądów. Jednak powinni je zostawić dla siebie, a na zewnątrz komunikować tylko to, co jest zgodne z faktami i badaniami. Ostatnie przypadki pokazują, że lekarze o tym zapominają i zaczynają głosić „własne” prawdy. To nie powinno mieć miejsca, bo wprowadza pacjentów w błąd. To właśnie takie zachowanie medyków jest zamachem na wolność obywatelską.
Czy opinia lekarza jest na tyle ważna, że pacjent podejmie decyzję o odmowie szczepienia?
Jak wynika z różnego rodzaju badań, dla pacjentów najbardziej wiarygodnym źródłem informacji nadal pozostaje lekarz. Zatem odpowiedź jest prosta: oczywiście, że tak. Informacje, które dostarcza pacjentom, mogą mieć wpływ na to, jaką decyzję podejmą.
Uważam, że lekarze powinni uświadamiać pacjentów, jakie korzyści wiążą się z przyjęciem preparatu, ale też z jakimi zagrożeniami należy się liczyć. Niepożądane odczyny poszczepienne mają miejsce i to jest fakt. O tym trzeba mówić. Ale trzeba też informować, że są rzadkie. Jest ich około 3,5 tys., z czego połowa występuje miejscowo, a dwie trzecie z nich to odczyny przemijające. Oznacza to więc, że ciężkich przypadków jest niewiele. Poza tym to kompilacja różnych czynników, o czym też należy informować pacjentów.