Lekarze od dawna mówią, że po pandemii pogorszył się stan zdrowia Polaków, również dzieci. Dane NFZ potwierdzają, że wzrosła liczba hospitalizacji nieletnich pacjentów: tylko w pierwszym półroczu 2022 r. było ich niemal 640 tys., o 107 tys. więcej niż w tym samym czasie rok wcześniej. W całym 2021 r. szpitale pediatryczne zrealizowały łącznie 935,2 tys. świadczeń, o ponad 150 tys. więcej niż w pandemicznym 2020 r.
Doktor nauk medycznych Krystyna Piskorz-Ogórek, dyrektor Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. Stanisława Popowskiego w Olsztynie, gdzie wzrost jest widoczny na wielu oddziałach, tłumaczy, że powodów jest kilka. Z jednej strony to odrabianie długu zdrowotnego - do szpitala przychodzą pacjenci, którzy wcześniej albo zwlekali z wizytą w placówce, albo u których lekarze za późno wykryli chorobę. To także konsekwencje zdrowotne u dzieci po zakażeniach, nawet bezobjawowych, koronawirusem SARS-CoV-2. - Trafiają do nas dzieci z PIMS - chodzi o ogólny stan zapalny po COVID-19 uszkadzający różne tkanki i narządy - z chorobami metabolicznymi, cukrzycą, chorobami neurologicznymi i reumatologicznymi. Widać również wpływ lockdownu i nauki zdalnej na ich stan zdrowia. Mowa o pogarszających się wadach wzroku, pogłębieniu wad postawy - wylicza dr hab. Krystyna Piskorz-Ogórek. I dodaje, że w pierwszym półroczu szpital w Olsztynie notował średnio 46-proc. wzrost przyjęć. Najwięcej było ich w Klinice Chirurgii Głowy i Szyi w zakresie chirurgii szczękowo-twarzowej (wzrost o prawie 50 proc.) i w zakresie okulistyki (też o prawie 50 proc. więcej przyjęć). O 37 proc. wzrosła liczba operacji migdałków i uszu, odnotowano także 10-proc. wzrost nowotworów u dzieci. O jedną czwartą więcej było przyjęć na oddziale neurologii oraz neurogenetyki i chorób rzadkich. - Poza chorobami rzadkimi i ich diagnostyką leczone są bóle głowy, porażenia mięśni twarzowych, padaczki, drgawki - wylicza lekarka i dodaje, że to też efekty COVID-19. Więcej jest też dzieci w klinice rehabilitacji, a na szpitalnym oddziale ratunkowym zanotowano wzrost o 100 proc. Jest też jeszcze jeden powód: zwiększenie liczby pacjentów zakaźnych - wzrost o ok. 90 proc. - Są to wszystkie możliwe choroby zakaźne wieku dziecięcego, których było mniej w czasie, gdy dominował COVID-19 - mówi DGP dyrektorka szpitala. Również coraz częściej pojawiają się zakażenia wirusem RSV atakującym górne i dolne drogi oddechowe - szczególnie duży wzrost widoczny był rok temu.
Podobne obserwacje mają dyrektorzy innych placówek. - Widzimy większą liczbę pacjentów zgłaszających się, zwłaszcza do SOR. O 200 proc. zwiększyła się liczba dzieci przyjmowanych w stanie upojenia alkoholowego, do tego często dochodzą używki - dopalacze czy marihuana. Poza tym mamy więcej przypadków psychologicznych czy psychiatrycznych, w tym spory wzrost prób samobójczych - mówi Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Reklama