Francja chce nałożyć podatek na najcięższe i produkujące najwięcej zanieczyszczeń pojazdy - to uzupełnienie nowych europejskich przepisów, które zostaną wprowadzone w przyszłym roku w celu obniżenia emisji spalin. Właściciele aut, które emitują CO2 powyżej konkretnego progu, słono za to zapłacą - nawet 20 tys. euro. Rząd Francji rozważa także ograniczenia zachęt gotówkowych na zakup samochodów elektrycznych.

Francuskie ministerstwo finansów szacuje, że kary nałożone na właścicieli SUV-ów mogą przynieść rządowi dochód w wysokości nawet 50 mln euro, co zostałoby wykorzystane w programach pomocowych dla producentów samochodów w przechodzeniu na "czyste" wersje aut. Jednocześnie politycy krytykują reklamy SUV-ów: uważają, że konsumenci powinni dowiadywać się z nich, jak szkodliwy wpływ mają te auta na środowisko.

Podejściu politycznemu sprzeciwia się grupa lobbystów PFA - według nich, i kary, i cofnięcie dopłat na auta elektryczne to niespójna polityka, a przecież jakoś trzeba zachęcać Francuzów do zakupu samochodów elektrycznych.

Jednak dotacje dla konsumentów na zakup pojazdów elektrycznych mogą być kosztowne. Według francuskiego audytora bonusy na ten cel osiągnęły w ubiegłym roku wysokość 550 mln euro. Niemcy wprowadziły również podobne zachęty, które według szacunków Bloomberg NEF do 2025 r. mogą kosztować nawet 2,6 miliarda euro.

Reklama

>>> Czytaj też: Przyjęto porozumienie ws. pakietu mobilności w UE. Polska z krajami regionu nie zablokowała przepisów