Więcej modeli pojazdów elektrycznych
Oczekuje się, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy w Stanach Zjednoczonych pojawi się około 20 zupełnie nowych modeli pojazdów elektrycznych.To, że wiele z nich skierowanych jest na rynek amerykański oznacza, że muszą doskonale sprawdzać się podczas przewozu ładunków jak i rodzin, a przy tym muszą być niezbyt drogie.
Kilka dni temu w salonach pojawiła się długo oczekiwana Ariya Nissana z ceną wywoławczą 43,19 tys. USD. Za kilka miesięcy najprawdopodobniej Chevrolet wypuści swój Blazer EV za niecałe 45 tys. USD, a jesienią pojawi się mniejszy, tańszy Equinox EV. Również Kia EV9 ma szansę pojawić się na rynku w przystępnej cenie, jeśli producent zastosuje politykę cenową, taką jak w przypadku mniejszego modelu EV6. Dodatkowo wietnamski producent VinFast, zadebiutuje ze swoim małym SUV-em VF 8 wycenionym na 40,7 tys. USD.
Europejscy kierowcy mogą spodziewać się wielu podobnych okazji, w tym także kilku dedykowanych dla nich propozycji jak przysadzisty SUV Jeep Avenger, który jest pierwszą w pełni elektryczną ofertą marki. Dołączą do niego sportowe kombi, w tym Opel Astra Electric i Peugot e-308 SW. Częściowo ze względu na niższy profil oba samochody mogą pochwalić się imponującą wydajnością na drogach, mimo znacznie mniejszych akumulatorów niż te, które można znaleźć w większości amerykańskich pojazdów elektrycznych.
Rynek aut o wartości ponad 100 tys. USD nie zwalnia
W 2023 roku pojawi się wiele bardziej szykownych SUV-ów z sześciocyfrową ceną, w tym wersja Hummer EV firmy GMC, pierwszy elektryczny Lexus, nazwany RZ, czy „zelektryfikowana” wersja Hyundaia GV70. W tym segmencie mają się jeszcze pojawić dwa małe modele typu crossover od Polestar, nazwane po prostu 3 i 4. Na szczycie luksusowej piramidy znajdzie się Mercedes EQE i EQS. Mówi się nawet o dużym elektrycznym Volvo.
Na rynku zaczyna być widoczna również większa liczba pojazdów elektrycznych, takich jak Rivian R1S i nowy Cadillac Lyric, które technicznie są dostępne, ale wciąż są rzadkością na większości dróg. Jeśli chodzi o samochody typu pickup, GM zacznie w końcu mocniej stawiać na swój Silverado EV.
Nieznaczna poprawa problemów produkcyjnych
Ci, którzy szukają elektrycznego SUV-a, w 2023 roku będą mieli dwa razy większy wybór. Ale wybór nowego auta na baterie i faktyczny jego zakup będą bardzo różnymi rzeczami. Zapasy pozostaną ograniczone, ceny utrzymają się na wysokim poziomie, a oferta starszych producentów samochodów z napędem spalinowym nadal będzie szeroka.
Producenci samochodów rozpoczynający działalność wciąż zastanawiają się, jak duża produkcja jest w obecnej sytuacji odpowiednia. Na przykład Rivian wyprodukował w tym roku tylko około 25 tys. pojazdów, chociaż ma ponad czterokrotnie więcej zamówień. Lucid Group dążyła do zaledwie 6000 do 7000 pojazdów elektrycznych w 2022 roku po zmniejszeniu o połowę celów produkcyjnych późnym latem.
S&P Global Mobility oczekuje, że kierowcy na całym świecie kupią 10 milionów pojazdów elektrycznych w 2023 roku, czyli prawie 14 proc. całego rynku. Jednak wszyscy ich nabywcy muszą się liczyć z wysokimi kosztami zakupu. S&P ostrzega, że gorączka EV jeszcze bardziej podniesie ceny, a wysyp nowych zachęt przewidzianych w ustawie o redukcji inflacji tylko nieznacznie złagodzi wzrost cen.
Zarabianie na pojazdach elektrycznych nie będzie dużo łatwiejsze
Podczas gdy Detroit, Seul, Stuttgart i Tokio mogą wreszcie dostać potrzebne im chipy komputerowe, ekonomia jednostkowa pojazdów elektrycznych jest nadal kiepska. Ceny akumulatorów litowo-jonowych wzrosły w 2022 r. po raz pierwszy w historii - baterie podrożały o 7 proc. Niektórzy z największych mózgów w branży, w tym prezes Toyoty Akio Toyoda i dyrektor generalny Rivian i współzałożyciel RJ Scaringe, martwią się, że nadrobienie zaległości w łańcuchu dostaw akumulatorów zajmie lata.
Dlatego najlepszą strategią dla zarządów firm motoryzacyjnych może być trzymanie się prostej zasady. Jeśli już nie możesz wyprodukować wystarczającej liczby samochodów, produkuj te najbardziej dochodowe. Zachęć kierowców do przejścia na elektryki niskimi cenami, jednocześnie eliminując znacznie droższe modele z lepszym wyposażeniem.
Na ironię zakrawa fakt, że nikt tak naprawdę nie ma pojęcia, ilu kierowców chce przejść na elektryki, ale można śmiało powiedzieć, że to i tak... dużo. Ankiety regularnie określają zainteresowanie pojazdami EV między 25 proc. a 50 proc., a udział ten będzie się zwiększał w miarę rozprzestrzeniania się gamy dostępnych produktów.