Brytyjski rząd chce złagodzić kryzys mieszkaniowy, zmuszając samotnych lokatorów, albo mniejsze rodziny do zamiany dużych mieszkań na mniejsze, o ile pobierają zasiłek lokalowy. Bodźcem do przeważnie niechcianej przeprowadzki będzie groźba utraty nawet jednej czwartej zasiłku. Ministrowie argumentują, że mieszkanie kwaterunkowe nie należy się nikomu dożywotnio, a w każdym razie po odchowaniu dzieci rodzice nie muszą mieć nadal kilku sypialni. Ponieważ w Anglii mierzy się nieruchomości nie tyle metrażem, co liczbą sypialni, groźbę uszczuplenia zasiłku okrzyknięto natychmiast "podatkiem sypialnianym".

Najostrzejszy atak na nowe przepisy przypuścił były labourzystowski minister opieki socjalnej, Frank Field. Wezwał do kampanii nieposłuszeństwa obywatelskiego - wyburzania ścian między pokojami i zamurowywania drzwi. Nawiązał tym do podobnej akcji w 17 i 18 wieku, kiedy parlament wprowadził podatek od liczby okien. Nakładano go, jeśli dom miał więcej niż 6 okien, właściciele zareagowali więc ich zamurowywaniem.