Upływający czas sprawia, że temat obszarów popegeerowskich nie jest już tak chętnie poruszany, jak chociażby 20 lat temu. Niedawne doniesienia o planach rządu przypomniały jednak, że niektóre części naszego kraju nadal zmagają się z kłopotliwym dziedzictwem PRL-u oraz czasów transformacji. W tym kontekście warto pamiętać o licznych patologiach społecznych, które rodził kołchozowy sposób życia i fakcie, że produkcja PGR-ów z lat 80. była dofinansowywana przez państwo nawet w 30% - 40%. Ponad 30 lat po upadku PGR-ów, rząd postanowił przyznać specjalne środki gminom, na terenie których działały państwowe gospodarstwa rolne. W ramach wspomnianego programu, mają zostać dofinansowane 594 inwestycje. Będzie to możliwe dzięki wsparciu z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych wynoszącym około 340 mln zł. W nawiązaniu do opisywanej pomocy, eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili sprawdzić, czy wszystkie popegeerowskie obszary nadal borykają się z problemami.

Niektóre skolektywizowane tereny wyszły już na prostą

Ciekawą perspektywę dotyczącą terenów popegeerowskich zapewnia nam zestaw dwóch map. Pierwsza z nich przedstawia udział PGR-ów w powierzchni użytków rolnych (z 1989 r.), a drugą procentową różnicę względem średniej ogólnopolskiej stopy bezrobocia w 2020 r. Już na samym wstępie można przy pomocy wspomnianych map wyciągnąć ciekawe wnioski. Pierwszy z nich dotyczy dużego znaczenia PGR-ów na terenie tzw. Ziem Odzyskanych, gdzie istniały dogodne warunki do przejęcia oraz nacjonalizacji gospodarstw rolnych opuszczonych przez poprzednich właścicieli. Warto pamiętać, że często były to gospodarstwa junkierskie o dużej powierzchni.

Druga mapa pokazuje nam natomiast, w jak dużym stopniu tereny większych miast i aglomeracji obniżają ogólnopolski, średni poziom bezrobocia rejestrowanego. Kolejny ciekawy wniosek dotyczy tego, że niektóre części Polski, gdzie udział własności pegeerowskiej był wysoki, obecnie nie wyróżniają się już szczególnie dużym bezrobociem. Ciekawym przykładem jest powiat słubicki, gdzie obecnie poziom bezrobocia jest bardzo niski (prawdopodobnie również dzięki okresowej emigracji do Niemiec w celach zarobkowych). Mniejszy lub większy wpływ emigracji na poziom stopy bezrobocia był widoczny również w przypadku innych obszarów popegeerowskich.

Reklama

Jeżeli chodzi o problematyczne pod względem bezrobocia tereny z pegeerowską historią, to na pewno można wskazać powiat łobeski, białogardzki i choszczeński (wszystkie z woj. zachodniopomorskiego), a także powiat kętrzyński i braniewski (woj. warmińsko-mazurskie). Dość niepokojąco wygląda sytuacja całego pasa przygranicznych powiatów ciągnących się od Nowego Dworu Gdańskiego do Węgorzewa.

Bieda nie jest tylko domeną obszarów popegeerowskich

Kolejne ciekawe wnioski można wysnuć na podstawie danych GUS z poniższej tabeli. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl umieścili w tym zestawieniu dwadzieścia powiatów cechujących się najwyższą liczbą beneficjentów środowiskowej pomocy społecznej (w przeliczeniu na 10 000 mieszkańców). W ścisłej czołówce znajdziemy dwa powiaty, które nie cechowały się dużym udziałem ziemi należącej do PGR-ów. Mowa o powiecie lipnowskim oraz rypińskim. Nieco inna sytuacja dotyczy powiatu przemyskiego. Jedna z poniższych map potwierdza, że PGR-y powstawały również w południowej i wschodniej części Podkarpacia.

Jeżeli spojrzymy szerzej na kwestię uzależnienia ludności od świadczeń pomocy społecznej, to okaże się, że w 2019 r. najgorsze wyniki odnotowano dla województwa warmińsko-mazurskiego (173% średniej dla całej Polski) oraz kujawsko-pomorskiego (142%). Nie najlepiej wygląda też sytuacja panująca w województwie świętokrzyskim (132%), podlaskim (131%), lubuskim (121%) oraz podkarpackim (118%). Na drugim biegunie znajdziemy województwo śląskie (71%) oraz dolnośląskie (75%).

ikona lupy />
Stopa bezrobocie - PGR / Rynekpierwotny.pl
ikona lupy />
Powiaty z największym udziałem beneficjentów środowiskowej pomocy społecznej / Rynekpierwotny.pl

Autor: Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl