Do tej pory przy każdej zmianie władzy jedna z pierwszych nowelizacji obejmowała pragmatykę zawodową urzędników pracujących w administracji rządowej. Nowe regulacje były wprowadzane pod pretekstem usprawnienia funkcjonowania urzędów. W rzeczywistości jednak chodziło o pozbycie się lub przesunięcie na inne mniej decyzyjne stanowiska osób zatrudnionych przez poprzedników. Nadchodzące wybory parlamentarne są ogromnym stresem nie tylko dla zajmujących najwyższe stanowiska w państwie, lecz także dla blisko 4 tys. dyrektorów i zastępców zatrudnionych m.in. w służbie cywilnej.

Zdaniem ekspertów osoby, które pełnią te funkcje, powinny trwać niezależnie od zmiany ugrupowań rządzących. Niestety za każdym razem, począwszy od dyrektorów generalnych, a skończywszy na osobach zarządzających departamentami lub biurami, muszą się liczyć z tym, że z dnia na dzień mogą stracić swoje posady. Obecnie przepisy są tak skonstruowane, że po ewentualnej zmianie władzy pierwszy raz nie trzeba będzie zmieniać regulacji dotyczących zatrudniania pracowników budżetówki.

Z dnia na dzień

Zgodnie z art. 53a ust. 1 i 2 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1691 ze zm.) na stanowiska dyrektora generalnego powołuje i odwołuje minister, wojewoda lub szef innych instytucji. Z kolei na stanowiska dyrektorów i ich zastępców biur i departamentów powołuje i odwołuje dyrektor generalny. Takie rozwiązanie zostało wprowadzone 23 stycznia 2016 r. i funkcjonuje do tej pory. W praktyce dyrektor bez podawania powodu może być z dnia na dzień odwołany i w taki sam sposób może zostać przyjęty do pracy. W lepszej sytuacji są te osoby, które np. wcześniej pracowały w urzędzie jako pracownicy lub urzędnicy mianowani na innych stanowiskach. Wskutek powołania na poprzednim stanowisku udzielany jest im urlop bezpłatny. Z chwilą odwołania wracają na posadę poprzednią lub zbliżoną.

Reklama

CAŁY TEKST WE WTORKOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP