Rosyjska flota cieni

Dziennik przypomina, że w ostatnich dniach doszło m.in. do wybuchów na statkach na tureckich wodach terytorialnych, co zaniepokoiło władze Turcji. Jednak „informacje, iż za atakami stać miały ukraińskie służby specjalne, wzbudziły zaniepokojenie także wśród europejskich przywódców”.

„DGP” podaje, że „obawy wzbudza głównie perspektywa katastrofy ekologicznej na Bałtyku”. Według szacunków Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem tygodniowo Morzem Bałtyckim przepływa ponad 40 statków należących do floty cieni. „Przewożą one surowce energetyczne warte 1,5 mld euro i odpowiadają za 60 proc. rosyjskiego eksportu na tym akwenie” - czytamy.

Dziennik zauważa, że wśród ekspertów pojawia się jednak wątpliwość, czy nagłaśniane ataki na tankowce to nie celowe działanie Kremla. Zwraca uwagę, że obydwie strony - Ukraina i Rosja - mają odpowiednie narzędzia do ich wykonania.

"Bałtyk przestał być bezpieczny"

Na zagrożenie, jak czytamy, zareagowało NATO, ale „własne kroki podjęła też Polska, nowelizując ustawę, która pozwala Marynarce Wojennej na aktywną ochronę infrastruktury”.

Jak pisze dziennik, „politycy przyznają, że Bałtyk przestał być bezpieczny”.

– Na pewno jest ryzyko prowokacji dotyczące katastrofy ekologicznej, ale misja Baltic Sentry jest bardzo skuteczna i zdecydowanie zwiększyła poziom bezpieczeństwa na Bałtyku – mówi „DGP” wiceprzewodniczący Komisji Obrony Narodowej, poseł Andrzej Szewiński (KO).