Niemałą rewolucję szykują nam posłowie koalicji rządzącej, którzy zabrali się za nowelizowanie Kodeksu Pracy. Projekt ustawy, autorstwa posłów KO, który w Sejmie po raz pierwszy pojawił się 5 grudnia, trafił w lutym pod obrady.

Rewolucja w płacach. Pracodawca musi się zgodzić

Główna zmiana, którą zaproponowali posłowie, dotyczy jawności wynagrodzeń i to zarówno wobec osób, które już w danej firmie są zatrudnione, jak i dla tych, dopiero starających się o pracę. Ci drudzy będą mogli wreszcie dowiedzieć się od pracodawcy, jaka na danym stanowisku przewidywana jest pensja i to jeszcze na etapie przeglądania ofert o pracę. To w nich będzie musiała pojawić się minimalna stawka, jaką będzie można zarobić, jak i maksymalna. Regulacja ta skończyć ma z powszechnym procederem, kiedy to pracownik musi proponować przyszłemu pracodawcy „na ile wycenia swoją pracę”.

Proponowane przez posłów rozwiązania spowodować mają także, że nowy przepis nie pozostanie martwy, bowiem jeśli okaże się, że pracodawca co innego napisał w ogłoszeniu o pracę, a następnie dał pracownikowi niższe wynagrodzenie, to słono za to zapłaci. W takich przypadkach kara wynieść może nawet 30 tys. złotych.

Ale to jeszcze nie koniec zmian. Na nowej ustawie skorzystaliby też ci, którzy podejrzewają, iż na swym stanowisku zarabiają za mało, a osoby wykonujące tę samą pracę dostają o wiele większe pensje. Teraz pracownik będzie mógł wystąpić do pracodawcy z wnioskiem o udzielenie informacji o indywidualnym poziomie wynagrodzenia oraz o średnich poziomach płac, z podziałem na płeć, pracowników, którzy wykonują taką samą pracę, albo pracę o takiej samej wartości. I znów pracodawca nie będzie mógł odmówić, a będzie musiał udzielić nam odpowiedzi w ciągu 14 dni. Jeśli tego nie zrobi, grozić może mu kolejna kara w wysokości od 1 do 30 tys. zł.

Zmiany w Kodeksie Pracy

Proponowane zmiany mogą pomóc szczególnie osobom szukającym pracy, bowiem wielokrotnie o wysokości przyszłej pensji dowiadują się oni na ostatnim etapie rekrutacji. A tak, wiedząc wcześniej, że na przykład taka kwota ich nie zadowala, nie marnowaliby czasu na dalsze negocjacje. Jednak gdy dla pracowników wydaje się to być dobra zmiana, to projekt nowych przepisów skrytykowali pracodawcy.

Już na etapie konsultacji aż 77 proc. ankietowanych opowiedziało się przeciwko takim zmianom, a sprzeciw wyraził nawet Sąd Najwyższy twierdząc, że nowe prawo może nie zapewnić należytej ochrony danych osobowych. Projektowi sprzeciwiła się też Federacja Przedsiębiorców Polskich, czy NSZZ Solidarność, której zdaniem „przyjęcie projektowanych rozwiązań może wprowadzić do kodeksu pracy niepotrzebny chaos”. Także OPZZ, które byłoby jeszcze za walką z dyskryminacją płacową, nie podoba się reszta projektu ustawy.

Negatywne opinie organizacji, sądu i związków zawodowych nie przekonały na razie posłów rządzącej koalicji do zmiany zdania i 6 lutego projekt skierowano do dalszych prac większością 229 głosów. Trafił on teraz do komisji nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach.