Niezależny główny inspektor ds. granic i imigracji opublikował w czwartek raporty dotyczące procesu deportacji obcokrajowców. Jak informuje telewizja BBC, wynika z nich, że prawie 56 tys. osób ucieka przez wydaleniem z Wielkiej Brytanii.

Dwa raporty zostały skierowane do brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych (Home Office) w maju i czerwcu 2017 r. Jeden dotyczy procesu deportacji obcokrajowców odsiadujących wyroki, a drugi stanu wydalania z Wielkiej Brytanii osób, które nie zostały zatrzymane. Nawet 80 tys. obcokrajowców powinno zgłosić się do urzędów imigracyjnych, gdyż grozi im deportacja. Wśród nich są sprawcy przestępstw, nielegalni imigranci oraz obcokrajowcy, którym skończyło się pozwolenie na pobyt, a ich wizy wygasły.

Nawet 56 tys. osób udaje się unikać deportacji, a służby państwa nie mają z nimi kontaktu. Część z nich zniknęła z radaru państwa już w 2009 roku.

Niezależny główny inspektor ds. granic i imigracji David Bolt podczas czwartkowej prezentacji raportów powiedział, że problemem jest zła komunikacja i koordynacja wewnątrz poszczególnych wydziałów Home Office.

Bolt wskazał również na poważne zaniedbania urzędników imigracyjnych. Jako jeden z przykładów podał przypadek, w którym poszukiwanie obcokrajowca zostało wszczęte dopiero po 19 opuszczonych przez niego spotkaniach. Może to być również efekt tego, że w sierpniu 2016 r. aż 40 tys. cudzoziemców miało się zgłosić do jednego z trzech londyńskich centrów imigracyjnych.

Reklama

Resort spraw wewnętrznych w odpowiedzi na raporty zadeklarował, że trwają prace nad rozwiązaniem problemów.

"Ludzie, którzy nie mają prawa mieszkać w tym kraju, powinni wiedzieć, że jesteśmy zdecydowani ich stąd usunąć" - powiedział minister stanu ds. imigracji Brandon Lewis cytowany przez portal internetowy brytyjskiej telewizji BBC. Dodał, że jeśli to będzie konieczne, takie osoby będą wydalane siłą. Lewis ocenił, że raport był dla niego "trudną lekturą".

Od 2010 roku 38,6 tys. zagranicznych przestępców zostało deportowanych z Wielkiej Brytanii.

>>> Czytaj też: Poradnik dla zarobkowych emigrantów: Kto nie ryzykuje, ten zostaje w domu