Były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen ocenił, że władze Gruzji powinny pomyśleć o wejściu kraju do NATO, ale umowa w tej sprawie nie powinna dotyczyć terenów okupowanych przez Rosję. Mówił o tym w wywiadzie dla gruzińskiej redakcji Głosu Ameryki.

Według Rasmussena władze Gruzji powinny zastanowić się nad członkostwem w Sojuszu Północnoatlantyckim, mimo że część kraju – samozwańcze republiki Abchazji i Osetii Południowej – znajduje się pod rosyjską okupacją.

Były szef NATO ocenił, że Gruzja w pełni odpowiada wszystkim pozostałym kryteriom niezbędnym do uzyskania członkostwa w Sojuszu, co pozwala rozpatrzyć jej przypadek mimo rosyjskiej okupacji.

„Gruzja spełnia prawie wszystkie kryteria potrzebne do tego, aby stała się członkiem NATO. Myślę, że wyjście z tego impasu można znaleźć w taki sposób, by Gruzja zastanowiła się, czy zaakceptuje umowę, iż art. 5 (traktatu północnoatlantyckiego) będzie obejmować tylko terytorium, nad którym rząd Gruzji dysponuje pełną suwerennością” – oznajmił Rasmussen.

Art. 5 stanowi, że strony traktatu zgadzają się, iż zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim. Właśnie dlatego – zauważa Głos Ameryki – Rosja, która rozmieściła tysiące żołnierzy w Abchazji i Osetii Południowej, sprzeciwia się wejściu Gruzji do NATO.

Reklama

„Innymi słowy, wykluczając Abchazję i Osetię Południową z artykułu 5 – jeśli zdecydujecie, że się na to godzicie – możecie wystąpić do NATO i powiedzieć: +dobrze, NATO nie zostanie wciągnięte w te spory o granice, a my jesteśmy gotowi przystąpić+. Myślę, że w taki sposób można osiągnąć postęp” – powiedział Rasmussen.

Władze Gruzji obawiają się, że przystąpienie do NATO bez zagwarantowania ochrony terenów okupowanych będzie jednoznaczne z uznaniem rosyjskiej aneksji – informuje Głos Ameryki.

Z taką opinią nie zgodził się jednak Rasmussen, który wskazał, że Gruzja nie zrzekła się Abchazji i Osetii Południowej oraz że republiki te nie są uznawane przez społeczność międzynarodową. „Nie zrzekając się tych terytoriów, które w oczach społeczności światowej są częścią Gruzji(…), możecie posunąć się do przodu w rozpatrywaniu przyszłego członkostwa w NATO” - powiedział.

Jako przykład podał przypadek Niemieckiej Republiki Demokratycznej, której terytorium art. 5 nie dotyczył i która weszła do Sojuszu dopiero po zjednoczeniu Niemiec.

Idea wejścia Gruzji do NATO bez zagwarantowania statusu ochrony terenom okupowanym wysuwana jest nie po raz pierwszy. W 2018 roku szef parlamentu Gruzji Irakli Kobachidze powiedział w wywiadzie dla Głosu Ameryki, że posłowie są gotowi przyspieszyć integrację euroatlantycką, nawet jeśli tereny okupowane zostaną bez ochrony ze strony NATO. Wielu obserwatorów ostrzega jednak, że wejście Gruzji do Sojuszu, nawet z wyłączeniem Abchazji i Osetii Południowej, doprowadzi do wojny z Rosją.

Chociaż Gruzja w 2010 roku zobowiązała się, że nie użyje siły w celu odzyskania kontroli nad Abchazją i Osetią Południową, Rosja nie poszła na analogiczne ustępstwo i nadal uznaje separatystyczne republiki za niepodległe państwa. Oprócz niej Abchazję i Osetię Południową uznają tylko Nikaragua, Wenezuela, Syria i Nauru.

>>> Czytaj też: Hoyle: Polska chce znacznie więcej niż F-35. To nas cieszy [WYWIAD]