Według niemieckiej agencji władze imigracyjne Filipin twierdzą, że Marsalek przybył we wtorek do tego kraju, by w środę udać się z portu lotniczego w mieście Cebu do Chin. Jednak filipiński minister sprawiedliwości Menardo Guevarra poinformował, że zapisy lotniskowych kamer obserwacyjnych tego nie potwierdzają.

Odpowiedzialny za bieżącą działalność koncernu Marsalek został w poniedziałek zwolniony ze stanowiska w trybie natychmiastowym. Prokuratura w Monachium od tygodni prowadzi śledztwo przeciwko niemu, jak też przeciwko byłemu prezesowi zarządu spółki Markusowi Braunowi i dwóm pozostającym na razie na stanowiskach innym członkom zarządu. Wszystkich ich podejrzewa się o okłamywanie udziałowców, którzy ponieśli wskutek tego straty.

Według zajmującej się audytem spółki EY, która zbadała księgowość Wirecard, istnieją wskazania, że chodzi tu o oszustwo na wielką skalę przy współudziale wielu podmiotów z całego świata. Koncern przyznał się do wprowadzenia do swych bilansów fikcyjnych aktywów wartości 1,9 mld euro umieszczonych jakoby na powierniczych kontach na Filipinach oraz liczy się z tym, że nie ureguluje wymagalnych w najbliższych tygodniach i opiewających również na miliardy zobowiązań kredytowych. Już w połowie przyszłego tygodnia musi spłacić 1,3 mld euro.

Niewypłacalność Wirecard może dotyczyć również jego spółek córek, co powinno jednak ominąć Wirecard Bank. Według koncernu za zgodą państwowego nadzoru finansowego bank ten zostanie przekształcony w całkowicie samodzielna spółkę. Wirecard zatrudnia na całym świecie około 5,8 tys. ludzi.

Reklama

W ciągu tygodnia kurs akcji Wirecard spadł w efekcie paniki o 90 proc., giełdowa wartość koncernu wynosi obecnie mniej niż pół miliarda euro. Jak pisze dpa, skutki tego odczuje nie tylko Markus Braun, będący jeszcze w lutym miliarderem dzięki posiadaniu dużego pakietu akcji spółki, ale również bardzo wielu drobnych inwestorów.

Po spędzeniu jednej nocy w areszcie Braun został we wtorek zwolniony za kaucją w wysokości 5 mln euro. Jak zaznacza dpa, śledztwo utrudnia to, że znaczną część finansowych machinacji Wirecard i jego partnerzy zrealizowali w Azji Południowo-Wschodniej. Podana na początku 2019 roku przez "Financial Times" wiadomość o podejrzeniu dokonywania takich manipulacji w Singapurze zainicjowała demaskowanie całej afery.

"Skandal taki jak z Wirecard musi być dla nas sygnałem alarmowym, że potrzeba nam silniejszych niż obecne środków nadzorowania i kontroli rynku finansowego" - oświadczył w czwartek niemiecki minister finansów Olaf Scholz. Dodał, że zlecił swemu resortowi przedstawienie w najbliższych dniach koncepcji takich rozwiązań.

Wirecard realizuje bezgotówkowe przepływy pieniędzy między podmiotami wymiany handlowej z jednej strony, a bankami oraz firmami udostępniającymi karty kredytowe z drugiej strony.