Na konferencji prasowej Lam nie podała nowego terminu wyborów, powiedziała jedynie, że zostaną one przesunięte o rok. Określiła tę decyzję jako najtrudniejszą, jaką podjęła w ciągu siedmiu miesięcy walki z pandemią, ale konieczną, by chronić zdrowie mieszkańców.

Przełożenie głosowania jest ciosem dla opozycji demokratycznej, która na fali masowych antyrządowych protestów z ubiegłego roku odniosła miażdżące zwycięstwo w listopadowych wyborach do rad dzielnic i liczyła na przejęcie po raz pierwszy większości mandatów w Radzie Ustawodawczej – lokalnym parlamencie.

Szefowa władz zamierza przełożyć wybory, korzystając ze starego, kolonialnego rozporządzenia, które upoważnia ją do wprowadzania jakichkolwiek nowych przepisów w „sytuacji kryzysowej lub zagrożenia publicznego”. Rząd centralny ChRL popiera tę decyzję – dodała Lam.

Hongkong mierzy się obecnie z trzecią falą pandemii, która przeciąża miejscową służbę zdrowia. Przez ostatnie dziesięć dni z rzędu w regionie zgłaszano ponad 100 nowych infekcji na dobę.

Reklama

Grupa 22 prodemokratycznych posłów oceniła wcześniej w piątek, że przełożenie wyborów o więcej niż 14 dni wywołałoby kryzys konstytucyjny i wstrząsnęło podstawami systemu politycznego Hongkongu. Prawo Podstawowe (hongkońska mała konstytucja) stanowi, że kadencja posłów Rady Ustawodawczej trwa cztery lata – podała publiczna stacja RTHK.

Władze wykluczyły już ze startu w wyborach 12 opozycyjnych kandydatów, w tym demokratycznego działacza Joshuę Wonga. Podano szeroki wachlarz powodów dyskwalifikacji, w tym nawoływanie do samostanowienia Hongkongu czy zasadniczy sprzeciw wobec narzuconego regionowi przez Pekin kontrowersyjnego prawa o bezpieczeństwie państwowym.

Weteran hongkońskiego ruchu demokratycznego Lee Cheuk-yan ocenił w czwartek w rozmowie z PAP, że rząd sięga po „nieczyste zagrywki”, ponieważ zdaje sobie sprawę, że „przegrałby w uczciwej walce” i chce uniemożliwić demokratom przejęcie większości mandatów w 70-osobowej izbie. Dałoby to im możliwość wetowania rządowych inicjatyw.