Niemcy są dobrze zorganizowani, sprawni - pisał w książce "Why Germans Do It Better" brytyjski dziennikarz John Kampfner, były korespondent "Financial Times" i BBC. Chwalił działania Niemiec w walce z koronawirusem i zauważał porażkę rządu brytyjskiego.

Jego bestseller ukazał się późną jesienią ubiegłego roku "i jest już nieaktualny" - uważa "SZ". "Kraje takie jak Wielka Brytania są obecnie wskazywane jako wzór do naśladowania. Tam już więcej niż jedna osoba na cztery została zaszczepiona, w Niemczech jednak tylko jedna osoba na dwadzieścia. Nawet nie wszyscy powyżej 80. roku życia mają umówione wizyty - co jest katastrofą" - dodaje.

Niemcy są spóźnialskie

"Niemcy przestały być wzorem do naśladowania i stały się spóźnialskim" - pisze "SZ". "Jak pokazuje stosunkowo niska liczba infekcji i zgonów, kraj przeszedł przez pandemię dobrze, ale obecnie źle radzi sobie z wyjściem z kryzysu. Pandemia ujawniła dramatyczne deficyty w Republice Federalnej: w administracji i zarządzaniu. Inne kraje działają szybciej i są bardziej wydajne" - ocenia.

Reklama

Dziennik stwierdza, że UE może zostać obarczona odpowiedzialnością za powolne pozyskiwanie szczepionki, ale to, w jaki sposób przeprowadzane są szczepienia, jest sprawą wyłącznie Niemiec. "Firma Astra-Zeneca dostarczyła prawie 3,2 mln dawek. Z tego tylko 455 tys. osób zostało zaszczepionych (...) Toczą się zasadnicze dyskusje, czy szczepionka ta powinna być podawana wszystkim, czy tylko osobom zakwalifikowanym do grupy priorytetowej drugiej. Stała komisja ds. szczepień publicznie rozważa, czy udostępnić szczepionkę firmy Astra-Zeneca wszystkim grupom wiekowym, tak jak zrobiły to inne kraje. Wszystko to kosztuje czas - a więc i życie" - dodaje.

Niemiecki minister zdrowia jest przytłoczony

Brakuje również elastyczności pisze "Sueddeutsche Zeitung". "W innych krajach europejskich stosuje się maksymalny czas pomiędzy dawkami, w Niemczech szczepionka (dla drugiej dawki) jest wstrzymywana. Lekarze pierwszego kontaktu i lekarze zakładowi nie są wystarczająco angażowani, wiele pozostawia się krajom związkowym i okręgom - co tworzy różne regulacje i nie prowadzi do efektywności. Jest to również zemsta za to, że cyfryzacja została w Niemczech przespana, co widać w papierkowej robocie w administracji zdrowotnej i kasach chorych".

"Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że "najwyraźniej minister zdrowia jest przytłoczony. Początkowo zakup masek ochronnych nie działał, teraz jest fiasko z szybkimi testami. Jens Spahn musiał wycofać zapowiedź, że będą działać od 1 marca. (...) Dla każdego, kto na nim polegał, jest to katastrofalne - w końcu była z tym związana perspektywa otwierania: dla przedszkoli i szkół, ale także dla instytucji kultury i sklepów" - odnotowuje dziennik.

Gazeta przywołuje przykład Austrii gdzie "testy przeprowadza się dziesięć razy częściej niż w Niemczech".

Dlaczego Niemcy nie mogą tego robić? "Na razie nie ma strategii ani planu. Nie udało się również zbudować infrastruktury do testów. Odpowiedzialność za tę porażkę wspólnie ponoszą rząd federalny i kraje związkowe" - twierdzi "SZ".

"W swojej książce autor Kampfner opisuje niemiecki sposób słowami: +Powoli, ale pewnie+. Jeśli chodzi o zwalczanie chorób, wygląda to tak: powolność polityki i administracji stwarza niepewność i zagraża życiu" - konkluduje gazeta.