„To, co obecnie obserwujemy na Odrze, czyli śmierć ryb po stronie polskiej i niemieckiej, jest z naszego punktu widzenia dużym wydarzeniem. Jest to więc poważny przypadek szkody, która wymaga bezwzględnie wyjaśnienia” – powiedział w poniedziałek w Berlinie rzecznik ministerstwa Ulrich Schulte.

Jak szacuje Sascha Maier, federalny ekspert ds. wody, ilość ryb, które padły w Odrze w ciągu ostatnich kilku dni, może wynosić nawet 100 ton. „To prognoza, oparta na raportach z poszczególnych dni zbiórek martwych ryb” – wyjaśnił Maier w poniedziałek, zapytany przez dpa. Podkreślił, że katastrofa ekologiczna dotknęła Odrę na odcinku prawie 500 kilometrów.

Pierwsze informacje o dużej ilości śniętych ryb w Odrze pojawiły się po stronie niemieckiej 9 sierpnia; donosili o tym wędkarze. Władze Frankfurtu nad Odrą ostrzegły dzień później ludność przed kontaktem z wodą z Odry oraz spożywaniem ryb z rzeki.

Reklama

W czwartek w sprawę zaangażowała się Policja Śledcza, która zabezpieczyła próbki wody w celu ustalenia przyczyn. Jednocześnie położone nad Odrą gminy stopniowo ostrzegały mieszkańców przed niebezpieczeństwem związanym z rzeką. Przyczyna masowego śnięcia ryb wciąż jest ustalana, a „wstępne wyniki badań są spodziewane na początku tego tygodnia” – podkreśla dpa.

Do tej pory brak jednoznacznych przyczyn katastrofy na Odrze. Na początku sierpnia dolnośląski urząd ochrony środowiska informował, że w próbkach wody pobranych 28 lipca w dwóch miejscach wykryto toksyczną substancję - mezytylen. Jednak w późniejszych próbkach, pobranych również w innych punktach rzeki, nie znaleziono już tej substancji.

„Podejrzenie, wyrażone początkowo przez stronę niemiecką, że przyczyną śmierci ryb może być podwyższony poziom rtęci, również nie zostało potwierdzone” – dodaje dpa. Według informacji, udzielonych w poniedziałek przez ministra środowiska Brandenburgii Axela Vogla trwają szeroko zakrojono badania wody oraz dalsze analizy ryb m.in. ich zachowanie krótko przed śmiercią. Próbki z Odry mają zostać zbadane pod kątem około 300 szkodliwych substancji, w tym pestycydów.

Według oficjalnych informacji, w rzece stwierdzono podwyższoną zawartość tlenu. Sprawdza się również, czy zwiększona zawartość soli w wodzie może mieć związek z masowym śnięciem ryb. Jak wyjaśnia Vogel, pod uwagę brana jest więcej niż jedna przyczyna śmierci ryb. „Susza i niski stan wody prawie na pewno miały w tym swój udział” – wyjaśnił minister, zaznaczając, że zniszczeniu uległ cały ekosystem Odry.

Niemiecka minister środowiska Steffi Lemke skomentowała w poniedziałek, że informacja o śnięciu ryb trafiła do strony niemieckiej z Polski bardzo późno, co „utrudnia ustalenie przyczyny szkód”. „Informacja ta dotarła późno, bo dopiero w zeszłym tygodniu, także do polskiego premiera Mateusza Morawieckiego. W niedzielę odpowiedzialni ministrowie z Niemiec i Polski spotkali się na konsultacjach w celu poprawy koordynacji” – dodaje dpa.

Polski rząd podejrzewa, że rzeka mogła zostać zatruta odpadami chemicznymi. „Prawdopodobnie do rzeki trafiła ogromna ilość odpadów chemicznych i to przy pełnej świadomości zagrożeń i konsekwencji” – powiedział w piątek premier Morawiecki. Polska policja zaoferowała nagrodę 1 mln złotych za pomoc w ustaleniu sprawców, a prokuratura prowadzi śledztwo.

W polskich mediach społecznościowych pojawiały się spekulacje, że zanieczyszczenie rzeki spowodowała wytwórnia papieru z okolic Oławy. Jednak firma zaprzeczyła temu wyjaśniając, że nie używa do produkcji mezytylenu ani rtęci.

Aktualnie w pogotowiu pozostają władze Meklemburgii-Pomorza Przedniego, obawiając się efektów skażenia. Pod obserwacją pozostaje Zalew Szczeciński, do którego trafia woda z Odry i który połączony jest z Morzem Bałtyckim. „Obecnie z Zalewu pobierane są próbki do analizy” – potwierdził w poniedziałek Till Backhaus, minister środowiska Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Na Zalewie Szczecińskim przygotowano także specjalne zapory, mające zapobiec ewentualnemu rozprzestrzenianiu się martwych ryb.