- Pożegnanie na stacji, którego nie zapomni nigdy
- Nie był żołnierzem zawodowym, ale miał wojskowe przeszkolenie
- Nie tylko Leo. Elity też płacą wysoką cenę
- Fińskie MSZ: papier nie może być wyrokiem
- Bilet w jedną stronę
Pożegnanie na stacji, którego nie zapomni nigdy
Jyrki Åland, przewodniczący regionalny partii Prawdziwych Finów w Finlandii Południowo-Zachodniej, po raz ostatni objął swojego syna na stacji kolejowej Kuppis w styczniu. 20-letni Leo zdecydował się na własną rękę wyjechać do Ukrainy jako ochotnik, mimo sprzeciwu rodziny. – Próbowaliśmy go przekonać, że są inne sposoby na pomoc – mówi ojciec. Jednak młody mężczyzna czuł presję i podjął decyzję o wcześniejszym wyjeździe.
Nie był żołnierzem zawodowym, ale miał wojskowe przeszkolenie
Leo Åland ukończył obowiązkową służbę wojskową w Finlandii w grudniu 2024 roku. Był więc rezerwistą, a nie czynnym zawodowym żołnierzem w momencie wyjazdu do Ukrainy. Do armii ukraińskiej zgłosił się jako ochotnik i podpisał niezależny kontrakt, na mocy którego miał służyć przez co najmniej sześć miesięcy. Po zakończeniu misji planował przekazać swoje doświadczenia z nowoczesnego pola walki fińskim siłom zbrojnym.
Nie tylko Leo. Elity też płacą wysoką cenę
Leo Åland nie jest jedynym synem elit Zachodu, który zginął na froncie. W ostatnich tygodniach światowe media donosiły o śmierci o syna wiceszefowej CIA, który walczył po stronie Rosji. . Tego typu historie pokazują, że wojna dotyka nie tylko anonimowych ochotników – lecz także dzieci elit.
Fińskie MSZ: papier nie może być wyrokiem
Jak informuje gazeta Yle, fińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oficjalnie potwierdza, że zna przypadki ochotników, którzy próbowali wrócić do kraju – i nie mogli. W lutym opublikowano specjalne wytyczne, ostrzegające, że podpisanie ukraińskiego kontraktu może oznaczać „brak możliwości wcześniejszego wyjazdu”. Jak podkreśla konsul Jussi Tanner, sytuacje te budzą poważne wątpliwości prawne i moralne.
– W Finlandii nie akceptujemy, że człowiek staje się więźniem tylko dlatego, że podpisał kartkę papieru. Życie nie powinno być determinowane przez dokument – mówi Tanner.
Mimo tych zapewnień, możliwości MSZ w praktyce są ograniczone – szczególnie, jeśli chodzi o ochotników już przydzielonych do jednostek liniowych.
Bilet w jedną stronę
Do Ukrainy łatwo wyjechać – z centrum Helsinek wystarczą dwa autobusy, by trafić na front. Ponad stu Finów wzięło udział w walkach, a co najmniej dziesięciu zginęło. Leo Åland podpisał kontrakt, z którego – jak się później okazało – nie można było się wypisać. Odebrano mu paszport, ograniczono kontakt telefoniczny, a jego próby powrotu do Finlandii spełzły na niczym. – To nie jest normalne, by młodzi ludzie ginęli w cudzej wojnie – komentuje Jyrki Åland.
„To było ekstremalne” – dramatyczne wiadomości z frontu
Leo pisał do ojca, że nie spodziewał się, jak trudna okaże się rzeczywistość. „To był błąd, że tu przyjechałem” – napisał już po kilku dniach. Mimo wszystko nie mógł się wycofać. Po szkoleniu trafił do jednostki bojowej, zaprzyjaźnił się z żołnierzami, przestał pisać o ucieczce. Ale sytuacja robiła się coraz groźniejsza – rosyjska wiosenna ofensywa ruszyła pełną parą.
Wiedział, że zginie – i tak się stało
Na kilka dni przed swoją śmiercią Leo jeszcze rozmawiał z ojcem. Ostrzegał go przed dronami – mówił, że boi się ataku z powietrza. Jego ostatnia wiadomość przyszła 9 kwietnia. Potem nastała cisza. Cztery dni później Jyrki Åland, przygotowując się do wieczoru wyborczego, otrzymał tragiczną informację. Syn zginął – prawdopodobnie właśnie w wyniku ataku drona.
Rodzina nie może nawet go pochować
Leo Åland uznany jest za zaginionego w akcji – „missing in action”. Według informacji od towarzyszy broni, jego ciała nie udało się odnaleźć ani zidentyfikować. – Nie możemy go pochować, dopóki nie będzie dowodu. Może to potrwać rok – mówi ojciec. Mimo tragedii, Jyrki chce wypełnić obietnicę, którą jego syn miał wobec fińskiej armii – chciał podzielić się swoimi doświadczeniami z nowoczesnej wojny. Teraz to ojciec zamierza opowiedzieć tę historię. Ku przestrodze.
Źródło: yle.fi