Branża technologiczna, podobnie jak inne branże na świecie, stosuje znormalizowane procesy i specyfikacje, aby zapewnić kompatybilność produktów. Dzięki takim zabiegom urządzenia można wytwarzać na dużą skalę i stosować na całym świecie. Przykładami technologicznych standardów są WiFi, HDMI czy Android. Jedne są darmowe, inne wymagają kupna licencji. Międzynarodowe standardy często są określane „dobrą praktyką”. Nie są przepisami, prawami, czy normami, a firmy wybierają najbardziej odpowiadające ich produktom. Standardy zmieniają się wraz z rozwijającą się technologią, a za ich tworzenie wziął się ostatnio Pekin.

Skoki technologiczne

Państwo Środka szybko nadrabia zaległości technologiczne. Wysokość chińskich wydatków na badania i rozwój ustępuje tylko amerykańskim. Na programy związane z rozwojem infrastruktury cyfrowej Pekin planuje wydać 1,4 bln dolarów. W 2019 r. Chiny generowały 7 proc. światowych patentów, co oznaczało prawie 30-procentowy wzrost w porównaniu z 2018 r. i pozwoliło prześcignąć Francję, Szwajcarię, Wielką Brytanię czy Koreę Południową. Jednak nadal daleko im do USA, które odpowiadają za ¼ globalnych aplikacji patentowych.

Za to w miernikach innowacyjności Chiny odbiegają poziomem od krajów o wysokim dochodzie na osobę. Stały się liderem w grupie państw o średnim wyższym dochodzie i dodatkowo zaliczono je do krajów, które radzą sobie nadzwyczaj dobrze w obszarach związanych z pobudzaniem innowacyjności. W Globalnym Indeksie Innowacyjności w 2019 r. Chiny znalazły się na 14. miejscu, a Hongkong na 13. Co ciekawe, za Krajem Środka uplasowały się Japonia, Francja czy Kanada.

Reklama

Chińskie standardy

„China Standards 2035” skierowane będą przede wszystkim do chińskich, wiodących firm technologicznych. Mają na celu sformułowanie globalnych standardów dla nowych technologii, takich jak sieć 5G, internet rzeczy czy sztucznej inteligencji. Plan ustalenia standardów ma być spójny z innymi politykami przemysłowymi. Strategia będzie zwieńczeniem dwuletniego projektu Generalnej Administracji Nadzoru Jakości i Chińskiej Akademii Inżynierii oraz krajowych think tanków. Przedsięwzięcie ogłoszono na początku 2018 r., podczas jednej z cyklicznych konferencji (10th Electronic Information Industry Standards Promotion Conference), a jego rezultaty mają zostać opublikowane pod koniec tego roku.

W przypadku Chin wypracowanie standardów wiąże się z nomenklaturą przyjętą przez Pekin. Firmy, podobnie jak miasta, dzielą się na różne poziomy. Podmioty pierwszego poziomu obejmują wyłącznie liderów technologicznych, którzy powinni ustalać standardy. Przedsiębiorstwa drugiego poziomu wytwarzają technologię, a trzeciego – produkują. Obecnie w Chinach dominują te ostatnie. „Made in China 2025” miał na celu rozwinąć firmy należące do drugiego poziomu. Natomiast plan „China Standards 2035” idzie o krok dalej – planuje przekształcić Chiny w wiodącego innowatora i producenta technologicznego, czyli rozwinąć firmy pierwszego poziomu.

"Chiny importują 6 razy więcej praw intelektualnych (głównie z USA, Japonii i Niemiec) niż eksportują."

„China Standards 2035” dowodzi, że Chiny nie porzuciły planów technologicznych i nie pogrzebały ambicji stania się samowystarczalnym krajem w projektowaniu i wytwarzaniu zaawansowanych produktów. Oprócz umocnienia pozycji krajowych gigantów, wprowadzenie standardów ma także bardziej przyziemne wytłumaczenie – redukcję opłat licencyjnych. Ponieważ większość zastrzeżonych standardów w branży technologicznej jest opracowywanych przez firmy zagraniczne, to chcąc z nich korzystać Chiny muszą płacić. Luka między importem a eksportem praw intelektualnych jest ogromna – Chiny importują 6 razy więcej praw intelektualnych (głównie z USA, Japonii i Niemiec) niż eksportują, są drugim na świecie płatnikiem opłat licencyjnych. Standardy chińskie mają na celu odwrócenie tej relacji i uczynienie z Chin odbiorcy opłat licencyjnych. Oczywiście nie oznacza to, że normy chińskie natychmiast odetną zagraniczne firmy od sporych zysków. Wszystko zależy, jak szybko Pekin przekształci krajowe przedsiębiorstwa w podmioty pierwszego poziomu.

Problemy ze standardami

Chińskie standardy różnią się od globalnych. Ciekawego porównania dokonano w ramach projektu „Seconded European Standardization Expert for China” (jego głównym celem jest zwiększenie świadomości na temat europejskiego systemu normalizacji, wartości i aktywów w Chinach). Okazuje się, że istnieją branże, w których chińskie standardy są porównywalne lub nawet przewyższają standardy międzynarodowe, np. technologie chemiczne, inżynieria energetyczna i ciepłownicza, nauki stosowane, inżynieria kolejowa czy budowa statków. Jednak w wielu branżach, w tym IT, technologiach ochrony zdrowia, elektronice, telekomunikacji czy inżynierii elektrycznej standardy chińskie odbiegają od międzynarodowych norm.

Innym problemem standardów jest ich ujednolicenie na terenie samych Chin. Można zauważyć spore różnice między normami przemysłowymi ustalanymi przez władze lokalne. Istnieją też różnice w interpretacji polityk przemysłowych w zależności od prowincji. Najpierw Pekin musi wyrównać standardy wewnątrz kraju, a dopiero potem brać się za ich kształtowanie w wymiarze globalnym.

Chińskie standardy niebezpieczne dla świata?

Kiedy ogłoszono „Made in China 2025” wiele zagranicznych firm obawiało się, że preferowanie podmiotów krajowych zdusi działalność zagranicznych przedsiębiorców. Tak się jednak nie stało. Przy wprowadzaniu „China Standards 2035” ponownie pojawia się takie zagrożenie, gdyż ustanowienie globalnych standardów będzie wymagało od Chin nie tylko faworyzowania krajowych przedsiębiorstw, ale także umacniania pozycji w międzynarodowych organizacjach, przez które można promować swoje normy.

Zagrożenie to szczególnie wybrzmiewa w wypowiedziach i publikacjach Waszyngtonu. Wskazuje się na „techno-nacjonalistyczne” podejście Chin do handlu i ostrzega przed wejściem w życie chińskich standardów. Krytyce tej nierzadko umykają kluczowe kwestie i z pewnością nie sprzyja ona łagodzeniu konfliktu z Chinami. Sama publikacja chińskich standardów nie tworzy jeszcze technologii nowych generacji. Wszystko zależy od tego, czy firmy amerykańskie (lub inni giganci w branży) wytrzymają konkurencję ze strony Chin i czy są szybsze w technologicznym wyścigu. Krytykom strategii umyka też inny aspekt – brak zunifikowanego procesu tworzenia standardów. Najczęściej są wypracowywane przez stowarzyszenia branżowe lub firmy będące liderami w przemyśle, a na taką pozycję chińskie firmy muszą sobie jeszcze ciężko pracować. Roztaczane wizje wskazujące na to, że Pekin po prostu zmusi najlepszych inżynierów świata do przyjęcia chińskich standardów i tym samym zmieni krajobraz technologiczny na swoją korzyść – jest sporym nadużyciem.

Ewa Cieślik, adiunkt na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu; specjalizuje się w chińskim rynku finansowym.