Powodem decyzji Komisji Europejskiej był sposób zarządzania uczelniami na Węgrzech. Są one nadzorowane przez utworzone na mocy ustawy fundacje, w których składzie znaleźli się m.in. członkowie rządu i inni politycy koalicji Fidesz-KDNP. Rząd zapowiedział, że zapewni finansowanie systemu Erasmus Plus ze środków własnych, a premier Viktor Orbán mówił o utworzeniu funduszu stypendialnego. Trwają analizy, czy zaskarżyć decyzję Komisji do Trybunału SprawiedliwościUE.
Uderzenie w edukację wydawało się mało prawdopodobne, ale okazało się nad wyraz skuteczne. Komisja znów umiędzynarodowiła problem praworządności. O tym kroku informowały niemal wszystkie agencje prasowe. Bruksela sięgnęła zarazem po narzędzie, w którym presja na władze w Budapeszcie ma wyjść nie tylko od unijnych urzędników, lecz także ze strony środowiska akademickiego: pracowników naukowych i samych studentów, czyli ludzi, którzy najrzadziej głosują na Fidesz. Według statystyk z lat 2017–2021 w ramach Erasmusa z Węgier wyjechało 52 tys. studentów i 23 tys. pracowników naukowych. Unia w latach 2014–2020 przeznaczyła na to 40,45 mln euro. Nie oceniam zasadności próby dyscyplinowania władz w Budapeszcie w celu dostosowywania węgierskich standardów do poziomu europejskiego. Wydaje się jednak, że akurat to działanie jest w pewnym stopniukontrproduktywne.
Środowiska uczniowskie i studenckie są tymi, które najczęściej protestują, są także krytyczne wobec działań rządu na polach ograniczania demokracji, uderzania w wolność nauki czy mediów. Jest oczywiste, że decyzja Brukseli wywoła ich reakcję. Węgrzy są narodem konformistów, który na aktywność obywatelską decyduje się wtedy, gdy sprawa dotyczy konkretnie jego położenia. Szeroko rozumiane środowisko akademickie, wyjeżdżając z Węgier, mogło obserwować inne reguły funkcjonowania państw europejskich, a tym samym wyrabiać sobie opinię na temat tego, jak wygląda ojczysty system czy jak ma się kreowany w mediach propagandowych obraz Zachodu do rzeczywistości pod względem wielokulturowości, otwartości na różnorodność. Gros młodych, wykształconych, po studiach wyjeżdżało za pracą na Zachód – głównie do Austrii iNiemiec.
Reklama
Półkabaretowa Partia Psa o Dwóch Ogonach, komentując decyzję Komisji Europejskiej, napisała, że rząd wdraża nowatorski program dla młodzieży pod hasłem: „Zostań w domu”. Jeżeli premier Orbán nie znajdzie rozwiązania w ciągu najbliższych dwóch i pół miesiąca, Węgry utracą miliardy euro przeznaczone z Erasmusa Plus i Horyzontu na 2024 r. Jeśli zaś rząd utworzy własny system finansowania wyjazdów zagranicznych, nie ma wątpliwości, że pozostanie on na długie lata w krajobrazie węgierskiego szkolnictwa, nawet jeśli w końcu środki z Erasmusa zostaną odblokowane. Może on także zmienić geografię wyjazdów i, zamiast współpracy z resztą Unii, zakładać wymianę z państwami Wschodu, w tym z Chinami. Przy czym ów fundusz pozostanie poza jakąkolwiek kontrolą zewnętrznych instytucji, a zatem wszystkie chwyty znowu będądozwolone. ©℗