Plan pokojowy USA dla Ukrainy „ma wszelkie oznaki planu rosyjskiego”
Plan pokojowy w sprawie Ukrainy, który w ostatnich dniach zaprezentowały media, „ma wszelkie oznaki planu rosyjskiego” - uważa ekspert.
- Podstawa jest rosyjska. To jest to, o czym Moskwa mówiła bardzo dawno temu. Jak rozumiem, we władzach Stanów Zjednoczonych nie ma stuprocentowego poparcia dla tego planu, są różne grupy, które mają różne stanowiska - podkreślił.
Jak dodał, „część amerykańskiej administracji jest gotowa, by podpisać z Rosją umowy, które przede wszystkim przynoszą zyski gospodarcze”.
- Myślę, że to, co zobaczyliśmy ze strony (Kiriłła) Dmitrijewa i (Steve'a) Witkoffa, to powrót do pozycji po Alasce. Nie widzę przyczyn, dla których Europa i Ukraina również nie mogłyby powrócić do tego samego punktu i stać na tym samym stanowisku. Bo to nie jest jakiś nowy pomysł, to stary pomysł w nowej odsłonie - ocenił.
„Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna”
Według eksperta, tak samo jak w przypadku sierpniowego szczytu przywódców USA i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina, „kluczowe będzie stanowisko Europy i europejskich liderów”.
- Faktycznie znaleźliśmy się w kolejnej pętli tej samej historii, która zaczęła się na Alasce, później w sprawie (planowanego) spotkania w Budapeszcie. To następny obrót tej samej historii. Myślę, że są już sposoby na to, jak radzić sobie z tymi problemami, które wynikają z podobnych planów - dodał podczas rozmowy w waszyngtońskim Ukraine House.
W jego ocenie „sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna”.
- Ukraina powinna współpracować ze swoimi sojusznikami w Europie i w USA i powinna się zmobilizować. Bardzo ważne teraz jest to, by pokonać wewnętrzny kryzys polityczny w Ukrainie. I kiedy dyplomaci prowadzą swoje działania, trzymać linię frontu na wschodzie. Więc Ukraina ma takie zadania, jakie miała do tej pory, plus doszedł problem kryzysu wewnętrznego - dodał Płochij, który zaprezentował swoją nową książkę „The Nuclear Age: An Epic Race for Arms, Power and Survival ”.
Według historyka „jesteśmy bliżej do zakończenia wojny dzięki temu, że pojawiają się te plany, kontynuowane są rozmowy i różne formaty”. - Myślę, że jesteśmy bliżej tego w większej mierze dzięki trwającemu procesowi niż dzięki temu konkretnemu planowi - podkreślił.
Klęska Ukrainy oznaczałaby, że państwa zaczną się zbroić nuklearnie
Profesor powiedział, że jeśli wojna w Ukrainie zakończyłaby się ewidentną klęską Ukrainy, byłoby to dodatkowym bodźcem dla innych krajów, by się zbroić, w tym nuklearnie. - To będzie kolejne potwierdzenie tego, że wszelkie zapewnienia, takie jak Memorandum Budapeszteńskie, faktycznie nie działają - dodał.
- Jeśli Zachód pomoże Ukrainie to przetrwać, impuls zdobycia broni jądrowej będzie dużo mniejszy, bo Zachód będzie mógł pokazać, że może dotrzymać gwarancji, jakich udziela - kontynuował.
- Jeśli Ukraina podpisze dokument, który jest dzisiaj forsowany, będzie to ewidentny impuls dla każdego kraju, który próbuje bronić swojej niepodległości, w tym dla dużej części Europy, w sprawie zdobycia broni jądrowej, bo nie możesz liczyć na parasol nuklearny kogoś innego, w tym USA - uważa profesor Uniwersytetu Harvarda.
Tymothy Snyder: Państwa zaczną sięgać po broń jądrową
Analogiczne stanowisko w piątek przedstawił w mediach społecznościowych amerykański historyk Tymothy Snyder. Według niego propozycja ta sprawia, że wojna nuklearna staje się dużo bardziej prawdopodobna. - Jeśli zmusi się Ukrainę do przyjęcia warunków, które sprowadzają się do porażki i kapitulacji, reszta świata wyciągnie z tego wnioski. A wnioski są takie, że trzeba zbudować broń jądrową, by powstrzymywać rosyjską inwazję albo inwazję chińską, albo kogoś innego, kto ma broń jądrową - dodał.
- Zmuszenie Ukrainy do kapitulacji oznacza rozpowszechnianie się broni jądrowej - uważa Snyder. To z kolei oznacza wyższe ryzyko wojny jądrowej. - Nie zaprowadza się pokoju, jeśli sprowadza się jądrową trzecią wojnę światową - argumentował historyk.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)