Rzeczniczka rządu Sibeth Ndiaye powiedziała, że prezydent chce, by podjęto radykalne kroki, aby zapewnić spokój podczas święta pracy, a przede wszystkim oczekuje "niezwykle stanowczej reakcji wobec +czarnych bloków+", czyli grup zamaskowanych, ubranych przeważnie na czarno młodych ludzi, którzy są szczególnie agresywni i niebezpieczni podczas marszów czy demonstracji.

"Żółte kamizelki" i przedstawiciele "czarnych bloków" wezwali do podjęcia radykalnych działań 1 maja, które "przekształcą Paryż w stolicę zamieszek" - podaje AFP.

Minister spraw wewnętrznych Cristophe Castaner powiedział podczas konferencji prasowej, zorganizowanej po sesji rady ministrów, że krajowe służby bezpieczeństwa oczekują, iż podczas marszu w Paryżu będzie od 1 do 2 tys. "radykalnych aktywistów".

Grupy te mogą być wspierane przez osoby, które przyjadą z zagranicy, by wziąć udział w protestach. "Może do nich dołączyć kilka tysięcy osób, które należałoby już nazywać +ultra-żółtymi+, czyli +żółtymi kamizelkami+, które się zradykalizowały" - powiedział Castaner.

Reklama

Na ulicach Paryża porządku będzie pilnować 7,4 tys. policjantów i żandarmów - zapowiedział minister.

Tymczasem sekretarz generalny centrali związkowej CGT Philippe Martinez wezwał do masowego udziału w protestach, w których związkowcy powinni zjednoczyć się z "żółtymi kamizelkami", aby wywalczyć "radykalną zmianę kursu w polityce rządu".

Zdaniem Martineza "polityka ta jest antyspołeczna, jest to polityka ludzi superbogatych", toteż w tym roku podczas obchodów 1 maja należy doprowadzić "do większej mobilizacji (protestujących), niż w latach poprzednich". (PAP)