Kamiński był pytany w Polsat News, czy prezydent powinien powołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego w związku z wprowadzeniem w części województw podlaskiego i lubelskiego stanu wyjątkowego. "Są różne formy dialogu z opozycją. W przyszłym tygodniu będzie posiedzenie Sejmu, będą posiedzenia komisji administracji i spraw wewnętrznych. Nie możemy czekać i uzależniać podejmowanych decyzji od zgody bądź braku tej zgody ze strony jakiegoś ugrupowania politycznego" - odpowiedział szef MSWiA.

"Fakty są oczywiste. Myślę, że każdy odpowiedzialny polski polityk, niezależnie od tego, z jakiego jest ugrupowania, wie, że mamy sytuację nadzwyczajną na granicy wschodniej. Mogą dziać się rzeczy niebezpieczne" - podkreślił szef MSWiA.

Wyjaśnił, że sam kryzys imigracyjny i jego skala może być niebezpieczna. "Jeśli doprowadzimy do sytuacji, że nielegalni imigracji będą wchodzili na teren Polski, tym samym Unii Europejskiej jak w masło, to nie będziemy mieli problemów z kilkoma tysiącami uchodźców (...), ale będziemy mieli setki tysięcy" - zaznaczył.

Odniósł się też do kwestii dziennikarzy, którzy w czasie obowiązywania stanu wyjątkowego nie mogą rejestrować, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Wyjaśnił, że istotą stanu wyjątkowego jest to, że "na tym terenie mogą przebywać tylko osoby tam zamieszkujące". "Musimy mieć kontrolę nad tym, kto przebywa nad polską granicą w bezpośredniej jej bliskości" - zaznaczył. "Chodzi o twarde zasady. Dziennikarze mogą i będą zapewne wykonywali swoje działania zawodowe tuż poza strefą" - dodał.

Reklama

Wcześniej wiceszef MSWiA po ogłoszeniu decyzji prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią podkreślił, że po opublikowaniu w Dzienniku Ustaw rozporządzenia prezydenta rozpocznie się procedura związana z wydaniem rozporządzenia wykonawczego Rady Ministrów, które doprecyzuje, jakie rygory i nakazy będą wprowadzane.

Szef MSWiA: Nie oblewamy egzaminu z przyzwoitości, pomagamy Afgańczykom

Nie oblewamy egzaminu z przyzwoitości, pomagamy Afgańczykom, którzy wspierali kontyngenty NATO - podkreślił w czwartek minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Ta wielka akcja jest kontynuowana - dodał.

Na pytanie Polsat News o "oblanie egzaminu z przyzwoitości przez Polskę" w kontekście braku pomocy dla osób koczujących na granicy z Białorusią, szef MSWiA wskazał, że Polska pokazała przyzwoitość i że pomaga m.in. ewakuując z Kabulu Afgańczyków, którzy wspierali kontyngenty NATO.

Jak podkreślił, pomoc uciekinierom z Afganistanu była wielką akcją i jest kontynuowana.

"Rozumiemy i wiemy, co to znaczy śmierć z powodów politycznych, jednak w kwestii imigrantów na polskiej, litewskiej i łotewskiej granicy są to Irakijczycy" - zaznaczył. Dodał, że w Iraku nie toczy się wojna domowa.

Kamiński był też pytany o ostatnie wydarzenia, w których doszło do śmierci osób podczas zatrzymania przez policję.

Jak zaznaczył, ws. wydarzeń z Lubina, czeka na wyniki badań toksykologicznych. "Wiemy, że nie doszło do zmiażdżenia krtani, a często są podawanie niesprawdzone informacje" - mówił.

Dodał, że policja to wielka formacja ponad 100 tysięcy funkcjonariuszy i może się zdarzyć nieakceptowana sytuacja, wtedy wyciągane są konsekwencje. "Ale nie będziemy linczowali policjantów pod wpływem niesprawdzonych i niezweryfikowanych informacji" - powiedział Kamiński.

Do śmierci 34-letniego Bartosza S. doszło 6 sierpnia w Lubinie na Dolnym Śląsku. Śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień przez policjantów i nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny wszczęła Prokuratura Rejonowa w Lubinie. Decyzją Prokuratury Krajowej śledztwo zostało następnie przekazane Prokuraturze Okręgowej w Łodzi.(PAP)