W poniedziałek w Komendzie Głównej Straży Granicznej w Warszawie po odprawie dowództwa SG, w której wziął udział premier Mateusz Morawiecki i minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński, odbyła się konferencja prasowa, podczas której szef MSWiA poinformował o zwiększeniu sił na granicy Polski z Białorusią. "W dalszym ciągu musimy twardo bronić naszej granicy, bezpieczeństwa naszych obywateli, dlatego zwiększamy siły udziału żołnierzy w ochronie granicy" - podkreślił Kamiński.

"W najbliższych dniach około 500 żołnierzy będzie oddelegowanych do tego, żeby jeszcze większym stopniu uszczelniać sieć naszych patroli granicznych" - przekazał szef MSWiA.

"Pojutrze Podlaski Oddział straży granicznej, tam gdzie jest najwięcej prób naruszenia naszej granicy, otrzyma osiem super nowoczesnych pojazdów, wyposażonych w odpowiedni sprzęt elektroniczny" - dodał.

Kamiński: Struktury państwa białoruskiego są zaangażowane w proces międzynarodowego handlu ludźmi

Reklama

Struktury państwa białoruskiego są zaangażowane w proceder międzynarodowego handlu ludźmi - ocenił szef MSWiA Mariusz Kamiński. Białoruś wprowadziła ruch bezwizowy m.in. z Pakistanem i Jordanią, a lotnisko w Grodnie będzie obsługiwać loty międzynarodowe - poinformował.

Na poniedziałkowej, wspólnej z premierem Mateuszem Morawieckim, konferencji prasowej Kamiński podkreślił, że kolejne decyzje władz białoruskich wskazują na to, że kryzys na granicy z Białorusią może trwać wiele miesięcy i może mieć "bardzo niepokojące odsłony".

Minister poinformował, że w ubiegłym tygodniu władze tego kraju podjęły decyzję o uruchomieniu ruchu bezwizowego z takimi państwami jak Pakistan, Jordania czy Egipt. "To są ogromne rezerwuary uchodźców, ogromne rezerwuary ludzi poszukujących lepszego życia. To może oznaczać, że dziesiątki, setki tysięcy ludzi będzie ściąganych na naszą wschodnią granicę" - mówił szef MSWiA.

Jak dodał, władze Białorusi podjęły również decyzję o tym, żeby lotnisko w Grodnie miało status lotniska, na którym będą mogły odbywać się loty międzynarodowe. "Co oznacza, że bezpośrednio przy naszej granicy możemy spodziewać lotów z migrantami" - wskazał.

Minister zapewnił jednocześnie, że napór uchodźców jest skutecznie powstrzymywany przez polskich żołnierzy oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej. "Coraz więcej wiemy i coraz więcej mamy faktów i dokumentów potwierdzających zaangażowanie służb białoruskich w ten proceder. Tak naprawdę struktury państwa białoruskiego odpowiedzialne za bezpieczeństwo (...) są zaangażowane w proceder międzynarodowego - trzeba to jasno powiedzieć - handlu ludźmi" - powiedział Kamiński.

2,5 tys. dolarów za przerzut do Niemiec

Dwie osoby, które szły razem z obywatelem Iraku, zmarłym niedaleko granicy litewskiej już na naszym terenie, przekazali funkcjonariuszom polskiej policji, że za 2,5 tys. dolarów mieli zostać przerzuceni z Białorusi do Niemiec - poinformował szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji podczas poniedziałkowej konferencji w Komendzie Głównej Straży Granicznej podał kilka informacji dotyczących śmierci obywatela Iraku w okolicy granicy w miejscowości Frącki. "W nawiązaniu do tragicznych incydentów, które miały miejsce przez weekend na naszej granicy, chcę podać kilka informacji pochodzących od dwóch osób, które wraz z obywatelem Iraku, który zmarł niedaleko granicy litewskiej już na naszym terenie, przekazali funkcjonariuszom policji, straży granicznej jak również naszym prokuratorom" - powiedział Mariusz Kamiński.

"Ci ludzie trafili w połowie września do Mińska. Po kilkudniowym pobycie w hotelu w Mińsku za 2,5 tys. dolarów od osoby mieli być przerzuceni na teren Niemiec poprzez Polską granicę. Zostali dowiezieni do kompleksu leśnego, w którym szybko się pogubili. Wedle ich informacji, które przekazali naszym funkcjonariuszom, usiłowali wrócić z powrotem do Mińska, ale zostali zatrzymani przez żołnierzy czy też pograniczników białoruskich. Niemalże siłą pod presją doprowadzeni do granicy polskiej, gdzie przez pewien czas przemieszczali się wzdłuż zasieków, które są na naszej granicy rozstawione. W pewnym momencie zostali zidentyfikowani przez patrol naszej straży granicznej, który jednoznacznie powiedział im, że jest to nielegalne i nie ma przejścia i że mają wracać" - tłumaczył szef MSWiA.

Wskazał, że - według informacji przekazanych przez migrantów - ponownie podjęli próbę powrotu z tego kompleksu leśnego do Mińska i zostali zatrzymani przez kolejny patrol białoruski. "Dołączeni zostali do grupy około 20 osób i przez tych umundurowanych funkcjonariuszy przewiezieni na granicę litewską. Tam trójka Irakijczyków oddzieliła się od reszty migrantów. Prawdopodobnie przez teren Litwy przeszli na teren Polski" - przekazał.

"W którymś momencie jeden z uczestników tego +przedsięwzięcia+, ten który zmarł, zaczął zachowywać się w sposób dziwny, bardzo niepokojący. Do tego stopnia niepokojący, że wykonano telefon do Iraku, do kogoś z jego rodziny z pytaniem, czy ta osoba zażywa narkotyki. Ktoś z rodziny miał powiedzieć, że nie" - podał.

"Ci dwaj współtowarzysze pilnowali denata. Potem przez jakiś czas odpoczywali i kiedy obudzili się to ta osoba już nie żyła" - dodał.

Tłumaczył, że są pewne okoliczności, które będą bardzo starannie analizowane w związku z informacjami przekazanymi przez dwóch obywateli Iraku. "Sekcja zwłok będzie niezwykle drobiazgowa i zarządzono wielu różnych kierunkach badania denata, również badania toksykologiczne" - zapowiedział.

"Do takich tragicznych sytuacji dochodzi na naszej granicy. Wydaje się, że być może będziemy mieli do czynienia z długim kryzysem z powodów politycznych wygenerowanych przez reżim Łukaszenki" - ocenił.

Przedłużenie stanu wyjątkowego

Pod koniec miesiąca zapadnie decyzja ws. ewentualnego przedłużenia stanu wyjątkowego na terenach przy granicy z Białorusią - poinformował w poniedziałek szef MSWiA Mariusz Kamiński. Przekonywał, że nie ma związku z tragediami na granicy i nieobecnością tam mediów, czy organizacji pozarządowych.

W niedzielę premier Mateusz Morawiecki, a wcześniej Straż Graniczna poinformowali, że rejonie przygranicznym z Białorusią znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę. W poniedziałek rano odbyła sią odprawa premiera z przedstawicielami służb ws. sytuacji na granicy, a po niej konferencja prasowa.

Szef rządu, pytany przez dziennikarzy o przedłużenie stanu wyjątkowego, który od 2 września obowiązuje w pasie przygranicznym z Białorusią, odpowiedział: "Razem z prezydentem podejmiemy tę decyzję w ciągu najbliższych 7-8 dni".

Jeden z dziennikarzy zapytał, "czy po tym, co się wydarzyło, panowie uważają, że wyrzucenie znad granicy dziennikarze i organizacji pomocniczych to był dobry pomysł", szef MSWiA odparł: "pominę niefortunność pytania co do formy" i dodał: "Wprowadziliśmy przepisy (o stanie wyjątkowym) na miesiąc. Pod koniec miesiąca podejmiemy decyzję co do ewentualnego przedłużenia stanu wyjątkowego w tym pasie granicznym".

Kamiński przekonywał, że na sytuację na granicy, w tym na tragedie migrantów, nie ma wpływu to, że w pasie objętym stanem wyjątkowym nie ma dziennikarzy bądź lekarzy, albo przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Minister odnosząc się do jednego ze zmarłych migrantów, Irakijczyka znalezionego przy granicy z Litwą, poinformował, że dwie osoby, które szły razem z nim, przekazały funkcjonariuszom polskiej policji, że za 2,5 tys. dolarów mieli zostać przerzuceni z Białorusi do Niemiec.

Szef MSWiA - jak mówił - posłużył się tym przykładem, aby pokazać, że "do niektórych tragicznych wydarzeń dochodzi poza strefą stanu wyjątkowego". "Ta osoba znajdowała się kilkanaście kilometrów od polskiej granicy, daleko poza strefą stanu wyjątkowego. (...) Więc tam macie państwo pełną swobodę działania i pełną swobodę działania mają też organizacje pozarządowe" - zauważył.

Według Kamińskiego, ta osoba przedostała się do Polski "najprawdopodobniej przez terytorium Litwy". "Bo tam grupa około 20 osób przez służby białoruskie została dowiedziona na granicę" - wyjaśnił. "Ta trójka (Irakijczyków) odłączyła się po jakimś czasie od reszty tych osób, i skierowała się być może świadomie, być może nawet nieświadomie na teren Polski, także poza strefą stanu wyjątkowego" - zaznaczył.

Szef MSWiA zapewnił, że "Straż Graniczna, nasi funkcjonariusze, którzy są na granicy, którzy spotykają się z sytuacjami dramatycznymi - a były takie sytuacje, że ktoś miał skręconą nogę - każdorazowo udzielają pomocy medycznej i skutecznie opiekują się tymi osobami". Wspomniał też o "sprawie bagien", na które - według informacji polskiej strony - grupy migrantów są kierowane przez stronę białoruską.

"Sprawa bagien..., to już jest druga interwencja naszej Straży Granicznej, łącznie ze Strażą Pożarną; dwukrotnie grupy imigrantów znajdowały się w dramatycznej sytuacji wchodząc na tereny bagienne; dwukrotnie udzielono im skutecznej pomocy najprawdopodobniej ratujących ich życie" - poinformował.

"Dziennikarze mogą relacjonować wydarzenia znad granicy tej strefy, bardzo blisko granicy i w niczym to nie zmienia (sytuacji migrantów)" - mówił Kamiński. "My musimy stworzyć warunki do bezpiecznego działania naszym funkcjonariuszom. Nie mogą - w tym najbardziej narażonym na różnego typu incydenty pasie granicznym - znajdować się osoby niepowołane, które zachowywać się mogą w sposób nieodpowiedzialny. I dlatego, między innymi, stan wyjątkowy w tej wąskiej strefie został wprowadzony" - podkreślił.

Rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska poinformowała w niedzielę PAP, że przez kilka godzin funkcjonariusze SG wspólnie z strażą pożarną, wojskiem i policją prowadzili akcję ratowniczą na bagnach w rozlewisku rzeki Supraśl, przy granicy polsko-białoruskiej, gdzie ugrzęzło 8 nielegalnych imigrantów. Dodała, że siedem osób trafiło do szpitala.(PAP)