"Podczas obchodów 80. rocznicy zakończenia blokady Leningradu Władimir Putin, Alaksandr Łukaszenka i przedstawiciele Kremla mówili, że Rosja jest w egzystencjalnym konflikcie geopolitycznym z rzekomym współczesnym ruchem nazistowskim, który wykracza poza Ukrainę" - pisze ISW.

Putin oskarżył o "przyjęcie nazizmu" kraje bałtyckie - czytamy. Najprawdopodobniej Kreml w ten sposób próbuje tworzyć tło informacyjne dla dalszej rosyjskiej agresji przeciwko krajom NATO - nie wykluczają eksperci amerykańskiego think tanku.

Relacje Zachodu z Rosją. Co planuje Kreml?

Reklama

ISW przypomina, że Kreml mówi o "denazyfikacji" Ukrainy, tłumacząc swoją napaść na ten kraj. Przedstawiciele władz rosyjskich już wcześniej nazywali nazistami kraje Zachodu, ale skoordynowana narracja, jaka wybrzmiała podczas sobotnich obchodów, może świadczyć o tym, że teraz nazistą będzie nazywany każdy, kogo uznają za przeciwnika, albo Zachód jako całość - ocenia ośrodek.

Jak zauważają analitycy, Putin od dawna próbuje zbudować dla Rosji ideologię, którą może wykorzystać do argumentowania geopolitycznej konfrontacji z Zachodem. W tym celu Kreml może w coraz większym stopniu sięgać po retorykę dotyczącą walki z nazizmem - dodaje ISW.

Eksperci nie wykluczają, że Kreml mógł uznać, że narracja o tym, że Rosja i inne kraje walczą z geopolityczną siłą nazistowską jest bardziej skuteczną linią narracyjną niż próba odwoływania się do obywateli Rosji i osób rosyjskojęzycznych na terytorium byłego ZSRS i Imperium Rosyjskiego z ideologią "ruskiego miru". Jako "ruski mir" Rosja określa domniemaną rosyjskojęzyczną wspólnotę kulturową krajów byłego ZSRS.