W Polsce dyskusja o budowie schronów toczy się niemal od trzech lat, kiedy to pierwsze rosyjskie rakiety zaczęły spadać na ukraińskie miasta. Przeprowadzony wówczas przegląd takich konstrukcji jasno pokazał, że w razie czego po prostu nie mamy się gdzie schować, a do podobnych wniosków doszli w Norwegii. I zamiast gadać, zaczęli działać.
Norwegia chce wkopać się w ziemię
Norweskim politykom wydawało się dotychczas, że ich kraj jest w miarę bezpieczny, ale coraz bardziej agresywne rosyjskie pomruki spowodowały, że zmienili zdanie. Oznajmili to dziennikarzom premier Jonas Gahr Støre i minister sprawiedliwości, Emilie Enger Mehl, przedstawiając raport o norweskiej gotowości.
- Wokół nas jest bardziej niepewnie. Musimy zadbać o ludność cywilną na wypadek „najgorszej sytuacji” w postaci wojny lub ataków zbrojnych. W takim razie schrony są jednym ze środków ochronnych, których potrzebujemy – przyznała minister Mehl, cytowana przez telewizję NRK.
W raporcie znalazł się między innymi zapis o zmianie podejścia do budowy schronów, w których miejsca powinny znaleźć się dla jak największej liczny Norwegów. Pomóc w tym ma zmiana przepisów, w myśl których każdy nowy budynek o łącznej powierzchni ponad 1000 m kwadratowych będzie musiał być wyposażony w schron.
- Musimy być przygotowani na to, że w najgorszym przypadku może dojść do poważnego kryzysu lub wojny, a schrony będą nam potrzebne – powiedziała minister.
Schron bombowy w piwnicy, a nawet na stacji
Rząd proponuje również wprowadzenie dwóch rodzajów schronów. Pierwsze, wyposażone we własne agregaty, filtry i specjalistyczny sprzęt, miałyby przystosowane być do wytrzymania nawet ataku jądrowego. Drugie zaś, urządzane w już istniejących obiektach, nie będą musiały spełniać aż tak restrykcyjnych wymogów.
- Mogą to być garaże, tunele metra lub inne podziemne konstrukcje, które również pełnią ważną i szczególną funkcję w naszym codziennym życiu – mówiła norweska minister.
W Norwegii z budową schronów pod nowymi budynkami pożegnano się w 1998 roku, a obecne przepisy mają przypominać te, funkcjonujące jeszcze w czasach zimnej wojny. Norwescy politycy nie ukrywają, że pewną inspiracją, by wrócić do starych czasów, jest właśnie wojna na Ukrainie.
- Dużo się nauczyliśmy o nowoczesnej wojnie i widzimy również, że schrony i schronienia są niezbędne do ochrony cywilów. Musimy mieć to również w Norwegii i musi to być częścią przygotowania kraju na przyszłość – mówi Mehl.
Norweska branża deweloperska obawia się jednak, aby wymóg budowania schronów nie stał się obowiązkiem dla każdego, nawet indywidualnego projektu. Ostrzega, że jeśli tak się stanie, koszty inwestycji poszybują w górę.