Jeszcze dwa miesiące temu mało kto by pomyślał, że europejskie rozmowy o zbrojeniach nie zakończą się jedynie na politycznych deklaracjach, co stało się już znakiem rozpoznawczym unijnych urzędników. Teraz jednak widać, że wiele państw, zauważając że Rosja stanowi dla Europy prawdziwe zagrożenie, zaczyna mówić o realnych pieniądzach, a przykład, jak postarać się je zdobyć, dała Francja.
Ludzie zrzucą się na wojsko
Kraj ten nie tylko od dawna już nieco inaczej podchodził do kwestii obronności, utrzymując własny potencjał nuklearny i inwestując w dość nowoczesny sprzęt wojskowy własnej produkcji, ale teraz stara się przejąć europejskie przewodnictwo w dziedzinie obronności. Jego politycy, z prezydentem Macronem przyznają jednak, że pomimo corocznego zwiększania budżetu obronnego, pieniędzy i tak na wszystko nie wystarczy i dlatego zamierzają poszukać ich u obywateli. Sygnał do tego dał francuski minister finansów Eric Lombard.
- Francuski publiczny bank inwestycyjny Bpifrance uruchomi fundusz o wartości 450 milionów euro skupiony na obronności. Obywatele Francji będą mogli, w transzach po 500 euro, inwestować swoje pieniądze na dłuższą metę – powiedział polityk, cytowany przez Reutersa.
W trakcie spotkania z ministrem obrony narodowej Francji, zastanawiano się, skąd wziąć brakujących 5 miliardów euro na zapowiadane zwiększenie możliwości produkcyjnych przemysłu zbrojeniowego i właśnie poszukanie ich u ludzi ma być jedną z dróg. W ocenie ministra finansów, ważne jest łączenie „finansowania publicznego, prywatnego i powszechnego ze strony zwykłych obywateli”.
Banki i biznes zainwestują w obronność kraju
Alarm we Francji podniesiono po ostatnich poczynaniach Donalda Trumpa, który jasno dał do zrozumienia, że w niedługim czasie USA w kwestiach obrony mogą pozostawić Europę samą sobie. We Francji zagrożenie to potraktowano bardzo poważnie, a kraj ten w razie czego zadeklarował, że jest w stanie przejąć rolę Stanów Zjednoczonych w odstraszaniu nuklearnym. Problemem jak zwykle okazały się jednak pieniądze, bowiem już dziś wiadomo, że francuskiemu budżetowi brakuje około 5 mld euro na zbrojenia. A zadłużać się w nieskończoność nie wolno.
- Nie możemy mieć polityki wydawania wszystkiego, co potrzeba, jeśli chodzi o wydatki na obronę. Do rozbudowy obronności nie można podchodzić w taki sam sposób, jak do wydatków awaryjnych związanych z COVID-19, kiedy Francja przeznaczyła ogromne zasoby finansowe na wsparcie gospodarki – powiedział Francois Villeroy de Galhau, szef Banku Francji.
Z pomocą już ruszyły dwa francuskie banki, deklarując zainwestowanie w przemysł obronny 1,7 mld euro, a wsparcie otrzymać ma nawet 4500 firm, w tym 800, uznanych w kraju za strategiczne. Władze zamierzają naciskać na cały sektor finansowy, w tym nawet na firmy ubezpieczeniowe, aby włączyły się do akcji zbrojeń, a wsparcie zwykłych obywateli ma być przykładem, że jeśli samych ludzi stać na to, by dbać o bezpieczeństwo własnego kraju, to bogate firmy również powinny to zrobić.