„To nie jest temat do rozmowy z Rosją” – mówi Trump
Trump bagatelizuje międzynarodowe napięcia, jakie może wywołać aneksja Grenlandii. Gdy zapytano go, jak taki krok zostanie odebrany przez Rosję i inne mocarstwa, odpowiedział: „Nie myślę o tym. Mnie to nie obchodzi. Grenlandia to osobny temat. To kwestia pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego”.
Prezydent USA wskazał również na rosnącą aktywność Rosji i Chin w pobliżu wyspy. „Nie pozwolimy, by działy się rzeczy, które mogą zaszkodzić światu lub Stanom Zjednoczonym” – dodał, sugerując, że obecność USA na Grenlandii jest koniecznością geopolityczną.
Waszyngton kontra Kopenhaga – napięcia rosną
Wiceprezydent JD Vance niedawno odwiedził bazę wojskową USA na Grenlandii i ostro skrytykował Danię za „niedoinwestowanie” w bezpieczeństwo regionu. „Nie zrobiliście wystarczająco dużo dla mieszkańców Grenlandii” – powiedział, nawołując do „rozmów o oderwaniu się od Danii”.
Władze duńskie i grenlandzkie nie kryją oburzenia. Minister spraw zagranicznych Danii określił ton wypowiedzi USA jako „niedopuszczalny wobec sojusznika z NATO”. Premier Grenlandii stwierdził z kolei, że to „brak szacunku dla naszej autonomii”. Mimo to Trump pozostaje nieugięty: „Musimy mieć Grenlandię. To klucz do bezpieczeństwa świata”.
Czy Grenlandia stanie się 51. stanem USA?
Choć pomysł przejęcia Grenlandii może wydawać się absurdalny, Trump traktuje go śmiertelnie poważnie. W wywiadzie mówi "My zdobędziemy Grenlandię. Tak, 100%". Mimo sprzeciwu Danii i władz wyspy, prezydent USA powtarza: „Mamy obowiązek dbać o świat. To nie tylko interes USA, to interes globalny”.
Czy to tylko polityczny teatr? A może początek poważnego kryzysu międzynarodowego? Reakcja Kopenhagi będzie kluczowa, ale jedno jest pewne – Trump nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Afera „Signalgate” i cła? Trump odpiera zarzuty
Oprócz tematu Grenlandii Trump odniósł się też do innych kontrowersji. Odmówił zwolnienia urzędników zamieszanych w tzw. „Signalgate” – skandal związany z wyciekiem danych z szyfrowanej aplikacji Signal. „Nie zwalniam ludzi przez fałszywe newsy i polowania na czarownice” – powiedział.
Prezydent Trump lekceważy również skutki gospodarcze swojej polityki handlowej. Zapytany o możliwość wzrostu cen aut importowanych, odparł: „Mam to gdzieś. Ludzie zaczną kupować amerykańskie samochody”. Cła mają wejść w życie 2 kwietnia, chyba że – jak stwierdził – „inne kraje zaoferują coś naprawdę cennego”.