Wspólne projekty przemysłu zbrojeniowego pod znakiem zapytania
Jak pisze Politico, budowa nowoczesnych okrętów podwodnych z Wielką Brytanią i Australią może się załamać. To tylko jeden z przykładów wspólnych programów obronnych, które mogą ucierpieć przez politykę „America First”. Cła nakładane przez administrację Donalda Trumpa mają wspierać lokalne fabryki, ale w praktyce mogą zablokować kluczowe komponenty sprowadzane zza granicy. Eksperci podkreślają, że systemy zbrojeniowe często przekraczają granice wiele razy w trakcie produkcji. Każde takie przejście – to kolejne cło. A to oznacza wyższe ceny dla Departamentu Obrony i opóźnienia w dostawach.
Sojusznicy zaczynają się rozglądać
Zaufanie do amerykańskiej zbrojeniówki spada. Tymczasem, jak informowaliśmy prezydent Emmanuel Macron zachęca europejskie kraje do zamiany amerykańskich systemów na produkty „Made in EU”. Zamiast Patriotów – europejski system SAMP/T. Zamiast F-35 – myśliwce Rafale.
Macron zebrał największe francuskie firmy zbrojeniowe, by wspólnie zaplanować, jak przekonać europejskich sojuszników do „zmiany dostawcy”. Cel: uniezależnić się od USA i wzmocnić europejski przemysł obronny. Ale jak sam przyznał, nie będzie to łatwe – europejska broń musi być tańsza i bardziej dostępna.
Polska zapłaci więcej za amerykańską broń? Europa może odwrócić się od USA
Polska, jako jeden z największych europejskich odbiorców amerykańskiego uzbrojenia, musi liczyć się z wyższymi cenami i opóźnieniami w dostawach. Zakupy sprzętu z USA, takie jak systemy Patriot czy czołgi Abrams, stają się coraz droższe w obliczu nowych ceł i rosnących kosztów produkcji. Dla kraju zwiększającego wydatki na obronność w rekordowym tempie, może to oznaczać konieczność trudnych wyborów.
Bruksela też coraz mniej przychylnie patrzy na zakupy z Ameryki. W obliczu globalnych napięć gospodarczych, UE może nie tylko przestać wspierać zakupy broni w USA, ale też promować rozwiązania ograniczające ich finansowanie. Dla Polski oznacza to jedno: zakupy zza oceanu mogą być politycznie i finansowo coraz mniej opłacalne. Jeśli USA nie zdecyduje się na wyjątki dla sojuszników, nasz kraj może zostać zmuszony do dywersyfikacji dostawców lub... sięgnięcia głębiej do budżetu obronnego.
Cła kontra bezpieczeństwo narodowe
Jak pisze „Politico”, eksperci z USA alarmują: to nie tylko problem biznesowy, to zagrożenie dla bezpieczeństwa. Nowa polityka celna może opóźnić produkcję broni, na którą czekają nie tylko amerykańscy żołnierze, ale też sojusznicy z NATO.
Pentagon może nie zdążyć z dostawami, firmy mają problemy z zatrudnieniem specjalistów, a ceny idą w górę. Niektóre komponenty mogą po prostu przestać być dostępne. Co gorsza – nie przewidziano żadnych wyjątków dla przemysłu zbrojeniowego. Senator Mark Kelly z ważnego dla amerykańskiej zbrojeniówki stanu Arizona ostrzega: „Chcemy utrzymać siłę naszej armii? To będzie kosztować więcej niż kiedykolwiek”.
Ukraina też może ucierpieć
Ukraina, licząca na stałe dostawy zachodniego uzbrojenia, również może odczuć skutki taryfowej wojny handlowej. Jak zauważył Danyło Hetmancew, przewodniczący komisji ds. finansów, podatków i polityki celnej Rady Najwyższej Ukrainy Ukraina nie cieszy się z wprowadzenia nowych ceł. Co prawda bezpośredni wpływ na ukraiński eksport do USA będzie niewielki — to zaledwie 900 milionów dolarów rocznie, czyli około 2% całości — ale konsekwencje globalne mogą być znacznie poważniejsze. W swoim wpisie w mediach społecznościowych Telegram Hetmancew podkreślił: „Nie jestem nawet pewien, czy warto odpowiadać środkami odwetowymi. Chciałbym usłyszeć stanowisko Ministerstwa Gospodarki w tej sprawie.”
Głównym zagrożeniem dla Ukrainy jest efekt domina: spowolnienie gospodarek kluczowych partnerów, zwłaszcza Unii Europejskiej, może oznaczać mniej pieniędzy i mniejsze wsparcie dla Kijowa. „Wojny handlowe rzadko kiedy przynoszą obopólne korzyści. Jeśli dojdzie do globalnego konfliktu gospodarczego, partnerzy tacy jak UE będą musieli wprowadzać środki ochronne – i nie tylko wobec USA. Takie działania mogą uderzyć również w nas. Wystarczy przypomnieć sobie ubiegłoroczne blokady eksportu ukraińskiej żywności, które miały miejsce w znacznie korzystniejszych warunkach rynkowych.”
Krótko mówiąc: Ukraina może zapłacić cenę za wojnę handlową, której nie rozpoczęła, ale która może odebrać jej kluczowe wsparcie.